Nie miałem siły płakać – Karol Kruszyński #176

Na Twoim FB ukazała się niepokojąca informacja…

Rzeczywiście, dawno nic się nie działo na moim fan page’u, którym opiekuję się ja sam. Przeważnie kiedy zapada cisza to znak, że coś idzie nie po mojej myśli. Po dobrym początku sezonu moja forma poleciała gwałtownie w dół. Zastanawiałem się, co się stało, gdzie popełniłem aż tak drastyczny błąd w zimowym przygotowaniu. Z tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Od znakomitych Sobieńczyc i Olsztyna, gdzie wygrałem klasę MX OPEN, po fatalny Człuchów i Lidzbark. A sezon jeszcze się nie skończył… Pewnego dnia zacząłem bardziej szczegółowo badać mój organizm. Po wielu próbach strzelania na „chybił trafił” znalazłem przyczynę całego zamieszania. Jestem chory na chorobę autoimmunologiczną Gravesa-Basedowa (nadczynność tarczycy). O jej objawach nie będę mówić, bo w dzisiejszych czasach każdy może sobie o tym poczytać w internecie.

Czy ta sytuacja będzie miała wpływ na dalszy przebieg Twojej kariery sportowej?

Czy będzie czy nie… nigdy się nie poddam. Za bardzo kocham to, co robię. Oczywiście teraz znacznie odpuściłem dopóki wyniki krwi się nie ustabilizują i choroba nie będzie mogła mi zrobić psikusa pod nazwą komplikacje. Przy ogromnym wysiłku, jaki towarzyszy MX, nadczynność może w każdym momencie narobić sporo kłopotów. Po konsultacji z lekarzem byłem tak bardzo zszokowany, że nie miałem nawet siły płakać. Był to dla mnie cios w serce, ale z drugiej strony cieszę się, że wiem już na czym stoję. Choroba w moim wieku i w miarę szybko wykryta jest uleczalna, dlatego jestem dobrej myśli i powoli nastawiam się na następny sezon.

Jesteś zawodnikiem, który należy do ścisłej czołówki w kraju. Czy myślałeś o tym, aby swoimi umiejętnościami podzielić się z innymi?

Robię to już od dwóch lat! Sprawia mi to ogromną satysfakcję, kiedy widzę jak zawodnicy którym coś podpowiedziałem, robią postępy. Oczywiście nie jestem Alfą i Omegą, ale w swoją pracę wkładam całe moje serce. Jestem otwarty na wszelkiego rodzaju współpracę i próbuję podjąć się każdego wyzwania. Na koniec chciałbym bardzo podziękować wszystkim za miłe słowa, które dają mi otuchy i motywacji do działania. Chciałbym podziękować też moim wszystkim partnerom, że nie zwątpili we mnie i całej rodzinie, przyjaciołom, znajomym za to, że nigdy mnie nie opuściliście.

fot. Krzysztof Hipsz