Niedziela drugich biegów

Miniony weekend (14-16.07) stał pod znakiem trzech imprez, które interesowały nas najbardziej ze względu na międzynarodowy zasięg, prestiż, znaczenie i udział Polaków. A ten był iście przełomowy i w dodatku naprawdę udany.

NIEMCY

Najpierw najważniejsze, czyli polskie podium w drugim wyścigu Mistrzostw Niemiec ADAC, w klasie MX2 (Youngster Cup) i trzecie miejsce na podium całych zawodów dla Gabriela Chętnickiego! Tak pięknie jeszcze nie było! Droga do tego sukcesu była jednak dość wyboista i długa… Trzy lata temu Tomek Wysocki stawał kilkukrotnie na podium ADAC. Potem był dość loteryjny sezon 2015, gdy kilku naszych riderów zdobywało punkty ale Wysockiego, czyli najsilniejszego Polaka, prawie pół sezonu tam nie było z powodu dwóch kontuzji. Gaba bardzo pechowo rozpoczynał swoją przygodę z klasą MX2 w ADAC: od złamania obojczyka na pierwszej rundzie w Drehna.

Pierwsze punkty Chętnicki zdobył na finałowej rundzie w Gaildorf, gdy powrócił do jazdy na dobrym poziomie. Sezon 2016 był już o wiele lepszy, gdyż udział w 5-ciu rundach przyniósł mu 36 pkt w 6-ciu wyścigach. Jednak ponowna kontuzja sprawiła, że znowu pojawiła się wyrwa w najważniejszych zawodach. Z kolei ten sezon Gaba rozpoczął na ADAC mocnym wejściem w Drehnie, gdy świetną jazdą w pierwszym biegu zaskoczył i rywali, i nas. Niestety potem przytrafił się kolejny pech i drugiego wyścigu nasz świetny junior nie ukończył, choć jechał niesamowicie szybko i przez pewien czas zapachniało nawet podium. Przymusowa przerwa, potem solidne treningi, a ostatnio wygrana w Mistrzostwach Niemiec klasy MX2 musiały jednak w końcu przynieść jakiś efekt. Ten efekt Gaba wraz z trenerem postanowili wzmocnić wyjazdem do Belgii na miękkie tory piaszczyste. Piachy w Tensfeld uchodzą za bardzo wymagające i dają w kość każdemu. Ale już w sobotnich kwalifikacjach Gaba pokazał, że jest znakomicie przygotowany i zmotywowany. Drugi czas w grupie zapowiadał szansę na dobry wynik. W pierwszym wyścigu po dobrym starcie był siódmy, a potem nawet piąty. Później od połowy aż do końca biegu trzymał się na solidnym 8. miejscu. Z kolei Szymon Staszkiewicz, również startujący w ADAC-u początek miał raczej niefartowny, bo zaczynał dopiero z okolicy 30 miejsca. Szybko jednak przebijał się do przodu, kończąc bieg na znośnym, 15-tym miejscu, co pokazuje jaki kawał roboty wykonał na torze.

Ale to drugi wyścig był popisem obu Polaków! Gaba i Szymon wystartowali w miarę dobrze, Gaba błyskawicznie z ok. 15 miejsca przebił się na piąte. Wkrótce potem obaj nasi byli odpowiednio na 5. i 6. miejscu i jak umówieni trzymali się razem. Na czwartym okrążeniu Gaba wyszedł na drugie, Szymon na trzecie miejsce, a kółko potem zamienili się kolejnością i… taki stan rzeczy utrzymali aż do mety! Warunków, tempa i trudności toru nie wytrzymywali nawet najlepsi. Zachary Pichon spadł z 3. miejsca aż na 20. Dla odmiany Słowak Śikyna z 20. miejsca awansował na wysokie szóste. Bardzo zmienna była pogoda, więc warunki też dyktowały swoje. W tej istnej ruletce zanotowano wiele kompletnie odmiennych wyników. Kto w pierwszym biegu błyszczał, w drugim często przepadał i odwrotnie. Największym przegranym i pechowcem był chyba Duńczyk Bjoerregard, który wygrał pierwszy bieg od startu do mety ale do drugiego nie wyjechał. Złamana w Jauer ręka jeszcze dała znać o sobie. Warto odnotować powrót świetnego Słowaka Kohuta, który nie startował od zimy a już jest szybki. Naprawdę, jedynie nieliczni potrafili wycisnąć z ciężkiego piachu (i utrzymać) dobry wynik w obu biegach. Tym większe więc gratulacje dla Gaby, ale i Szymon pokazał klasę.

Dzięki temu, że na ADAC mamy dekorację za każdy wyścig, na podium po drugim biegu stanęło aż dwóch naszych zawodników. BRAWO! Gaba powtórzył więc swój najlepszy wynik na ADAC, bo dokładnie w lipcu 2013 r był trzeci w pierwszym wyścigu. I było to w… Tensfeld. Ale na podium całych zawodów wtedy nie stanął. Zabrakło jednego miejsca… Staszkiewicz czekał na swoje pudło jeszcze dłużej, bo aż od 2012 roku, gdy w Holzgerlingen był drugi za Brianem Hsu. Obaj nasi młodzi riderzy nawiązali więc do swoich pamiętnych chwil, jakie przeżywali jeżdżąc w klasie Junior (85cm). Tyle że MX2 to całkiem inna bajka. Dlatego ich sukces jest tym wartościowszy a trzecie miejsce Gaby tak ważne i tak motywujące. Przygotowania trwały ponad 5 tygodni, kawał czasu poza domem w Niemczech, Belgii i Holandii. Najbardziej pomogły tory w Lommel i Eindhoven, są dość podobne do Tensfeld. Pomogli też moi sponsorzy z Niemiec za co im dziękuję, bo postarali się bym miał wszystko co trzeba. Po udanych kwalifikacjach wiedziałem, że podium jest w zasięgu ale zdecydowałem, że nic na siłę. Po Drehnie uznałem, lepiej przyjechać o dwie pozycje dalej ale być zdrowym, niż próbować zrobić to, czego w danym dniu zrobić być może nie jestem w stanie. W drugim biegu szybko przebiłem się w drugim zakręcie na ok. 6 pozycję, a gdy wywrócił się przede mną Pichon, byłem piąty. Ogólnie wszystko szło dobrze cały wyścig no i byłem na podium trzeci. W klasie najwyższej (Masters) pojechał Łukasz Lonka. Najpierw był 18. ale i u niego to drugi wyścig był znakomity. Wywalczył z nim bowiem wysokie, 7-me miejsce. Łącznie był 12-ty. I w tej klasie była również totalna ruletka. Zwycięzcy biegów mieli bowiem drugie swoje przejazdy o wiele gorsze i w efekcie wygrał ten, który pojechał dwa razy najrówniej, czyli…Henry Jacobi.

CZECHY

Tu też mieliśmy miłą niespodziankę. I również to drugi wyścig był popisem Polaka. Tomek Wysocki już dwa razy wygrywał tu drugie biegi, a przed dwoma laty ów pamiętny drugi wyścig i wygrana w nim dały mu przełomowe, pierwsze w MMĆR polskie zwycięstwo. Tym razem na aż tak wiele nie liczyliśmy, bo jest to jego sezon nauki w klasie MX1. W dodatku kilka razy w tym roku Tomek zanotował niefart: raz nawalało koło, raz padł hamulec, a na dwóch rundach MŚ ( Kegums i Teutschenthal) nasz najszybszy rider zmagał się z wirusem i zatruciem organizmu.

Kibice i sympatycy Tomka czekali jednak cierpliwie na decyzję o starcie w Petrovicach, bo gdzie jak gdzie, ale właśnie na tym torze mogło dojść do jakiegoś przełomu, wyraźnego kroku naprzód. Tym bardziej, że wszystko temu sprzyjało: pogoda znakomita, tor i świetnie znany i dobrze przygotowany i pokropiony. A przy okazji o dwóch rywali mniej (ADAC). Zaczęło się od świetnego, drugiego czasu w kwalifikacjach. Tylko trzech riderów było podobnie szybkich. Pierwszy wyścig przypominał jednak wciąż walkę z torem i samym sobą. Nie układała się ta jazda tak, jak byśmy tego oczekiwali. Tempo nie było tak dobre jak w czasówce a i obierane tory jazdy też nie były najlepsze. Co gorsza, Tomka wyprzedził pod koniec wyścigu powracający z wyjątkowo dalekiej podróży Martin Michek. Ten znakomity rider i wielokrotny mistrz Czech, został przewrócony w pierwszym zakręcie i gnając niczym Cairoli z szarego końca zdołał jeszcze dojechać na 6. miejsce. Tomek wyjeździł 8. miejsce i to na pewno nie było to.

Ale drugi wyścig to był znowu ten sam Wysocki jak przed dwoma i trzema laty! Tuż przed startem była krótka narada rodzinna z którego pola startować. Po chwili Tomek ustawiony na krótszy tor jazdy wystrzelił z ok. trzydziestoma innymi maszynami prosto w wąskie gardło pierwszego zakrętu. Tor jazdy okazał się strzałem w dziesiątkę, a dokładniej w trójkę, bo Tomek znalazł się na świetnym 3. miejscu. Na trzecim okrążeniu, na oczach zaskoczonych kibiców wyszedł przed rewelacyjnego weterana torów Petra Bartośa i pociągnął za prowadzącym mistrzem Michkiem. Obaj zbudowali bardzo solidną przewagę nad resztą rywali i taki stan rzeczy trwał aż do mety. Tomek zanotował więc drugie miejsce w wyścigu klasy MX1 i był to jego najlepszy wyścig tego sezonu! Mało tego, uzyskał najlepszy czas okrążenia, również po raz pierwszy w tym roku! Takiego tempa nie spodziewali się ani rywale, ani nawet liczni polscy kibice jacy tradycyjnie zjechali do Petrovic. Była nerwówka ale była też i świetna jazda Polaka, który wytrzymał kondycyjnie i psychicznie. Mamy więc wreszcie jakieś przełamanie i pewien krok naprzód. Wprawdzie tzw. „bramborovy pohar” (czyli ziemniaczany puchar jak mawiają Czesi) za 4. miejsce szczytem marzeń nie jest, ale jest to najlepszy wynik Tomka w tym roku w rundzie MMĆR.

I z tego również bardzo się cieszymy, życząc temu skromnemu ale wspaniałemu, pracowitemu chłopakowi jak najwięcej takich drugich wyścigów – a i pierwsze najlepsze też przyjmiemy z radością. W tabeli Tomek awansował na 7. miejsce. W Petrovicach startowała też nasza jedynaczka wśród dziewczyn Wiktoria Garbowska. Zajęła ona niezłe 10. miejsce po równej jeździe, choć w mocno okrojonej stawce pań. Kolejnego zawodnika mieliśmy w klasie weteranów, których było ponad stan i skład maszyny musiały wyłaniać kwalifikacje. Sebastian Gryga nie wyjeździł jednak w silnej stawce rywali lepszego miejsca, a drugi z naszych zawodników nie został dopuszczony do startu (spóźnienie!).

HOLANDIA

Finał Dutch Masters of Motocross w Lichtenvoorde oraz atmosfera wielkiego pikniku pod gołym niebem i wyścigi przebierańców na crossach. Do tego parady, przejazdy dziwacznych pojazdów i koncerty czyli….wielka weekendowa impreza crossowa na ok. 220.000 ludzi! Tak jak zapowiadaliśmy, o tytuł Międzynarodowego Mistrza Holandii w obu głównych klasach rywalizować mieli: Jeffrey Herlings i Paulin Gautier w MX1 oraz Brian Bogers z Thomasem Kjer Olsenem w MX2.

O ile Herlingsowi na swoich śmieciach nikt nie był w stanie odebrać zwycięstwa (i to dubletu!) to w MX2 walka trwała do samego końca a wygranymi biegami podzielili się Holender Bogers z Duńczykiem Olsenem. Jednak to Holender był najlepszy w drugim wyścigu (jak widać w niedzielę drugie biegi ustawiały często zwycięzców), tak więc wygrał rundę finałową, ale całościowo to T.K. Olsen został koronowany na mistrza! Przewagi z poprzednich rund wystarczyło i sympatyczny Duńczyk może cieszyć się z kolejnego zdobytego trofeum w swej pięknie zapowiadającej się karierze. W klasie 85cm finał i tytuł mistrzowski zgarnął świetny Kay de Wolf, drugi był jego imiennik- Kay Karssemakers (były mistrz świata w klasie 65cm). Zawodników tych zobaczymy w finale EMX 65/85cm w Loket. Z kolei w klasie 125cm niepodzielnie rządził aktualny lider rozgrywek EMX125, kolejny Duńczyk Mikkel Haarup. Wszystkim gratulujemy!

fot. Alek Skoczek, Dieter Lichtblau