W Więcborku wystartowałem z dwóch powodów: po pierwsze na oficjalne pożegnanie przyjdzie jeszcze czas, po drugie wreszcie dotarł do mnie mój wymarzony motocykl Yamaha YZ 250 2T, pocisk straszny i trzeba było go przetestować.
Próba się udała i stanąłem na podium z Maćkiem Zdunkiem i Karolem Kędzierskim. Chcę jeszcze pojechać w Gdańsku i Strykowie na MP. Pojawię się również w Serokach na PP, by zrobić pożegnalnego whipa po 30 latach przerzucania ziemi na polskich i zagranicznych torach. Zamknę na zawsze za sobą zawodnicze drzwi, by wszystkie siły poświecić trenowaniu młodego narybku.
Mam swoją grupę młodych zawodników (Wizgier Racing SHOEI Polska), z którymi dużo pracuję starając się przekazać im w czytelny sposób swoją wiedzę i doświadczenie. Żeby przede wszystkim nie zrobili sobie krzywdy, bo jeżdżą coraz szybciej. I mamy wyniki, bowiem Kuba Celej jest aktualnie na drugim miejscu w Mistrzostwach Polski (MX65), czyli żartów nie ma. Z kolei Marcinek Kaczorowski w klasie MX85 także plasuje się w czubie i walczy o podium. Niedawno wystąpiliśmy w Dzień Dobry TVN, co jeszcze bardziej nas mobilizuje do jak największej aktywności na treningach i podczas zawodów. Kiedy stawiałem swoje pierwsze kroki w motocrossie sam musiałem się wszystkiego uczyć, głównie na błędach. Było sporo kontuzji, dlatego założyłem sobie, że nic na wariata, lepiej wolniej ale bezpieczniej.
Dzisiaj, z perspektywy czasu, uważam się za zawodnika spełnionego, któremu dopisało także szczęście. Dlatego czuję się zobowiązany do tego, aby wszystko czego się nauczyłem i czego doświadczyłem przekazać najmłodszemu pokoleniu. Praca z dzieciakami to dla mnie wspaniała nagroda, zwieńczenie mojej ciężkiej pracy, całej kariery. Pracując z nimi czuję się też młodszy, zrelaksowany, dają mi dużo radości i satysfakcji, gdy widzę jak wykonują swoje pierwsze skoki, pną się do góry, pokonują swoje słabości. Moja decyzja przejścia na zawodniczą emeryturę ma także związek z przyjściem na świat mojej córeczki, której chcę poświęcać jak najwięcej czasu. A przecież dobrze wiemy, jeżeli człowiek się nie przygotuje solidnie, to oszukuje samego siebie. Poza tym moje starty były możliwe dzięki sponsorom i mojemu miastu Łowiczowi, które bardzo mnie wspierało, a czym mógłbym im się odwdzięczyć? Tylko jak najlepszym wynikiem.
Jeśli się pojawicie się na Pucharze Polski w Serokach, gdzie po raz ostatni stanę na maszynie startowej, będzie mi bardzo miło. Czekam na Was!
fot. Krzysztof Hipsz