Prestiżowy plebiscyt Przeglądu Sportowego na Sportowca Roku 2018 znowu bez kierowców off roadu.
Oczywiście powie ktoś, że to dyscyplina niszowa, że mało popularna (przynajmniej u nas, bo np. we Francji MŚ oglądało w tym roku 70 tysięcy kibiców, czyli można wyjść z niszy, trzeba tylko wiedzieć jak, ale to już zupełnie inny temat dotyczący marketingu sportowego). Czy jednak w plebiscytach tylko o to „masówkę” chodzi? Od lat nie możemy doprosić się, aby na liście nominowanych znalazł się Tadeusz Błażusiak, wielokrotny mistrz świata, jeden z najbardziej skutecznych ambasadorów polskości na świecie. A Emil Juszczak, wice mistrz świata SE Juniorów? A Maciek Giemza, zdobywca Pucharu Świata Juniorów 2018? Czy ich tytuły są mniej ważne niż tytuły karateków, kolarzy torowych lub zawodników MMA? Powody tkwią raczej w braku lobbingu, nikłej promocji w mediach, braku odpowiedniego nagłośnienia sukcesów naszych riderów. Kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy? Odpowiedź jest chyba oczywista… Facebook tej sprawy nie załatwi. Kilka lat temu postanowiliśmy sami przyznać Tadkowi nagrodę dla Najlepszego Sportowca Roku 2011. Był nią ręcznie kuty mosiężny kask wręczony przez riderki X-cross Pucharu Polski Kobiet w MX (Kaję Kamińska i Blankę Kalisz) podczas MŚ SE w Łodzi. Taddy otrzymał także Puchar ufundowany przez Polonię z Chicago (inicjatorem był nasz korespondent Peter Narewski). Niestety, chyba nikt nie poszedł w nasze ślady.