Poszli ogniem w Chełmnie. Otwarcie sezonu enduro

Jak się należało spodziewać, podczas uroczystości otwarcia nie było nikogo z szefostwa PZM. Trudno się jednak dziwić, Chełmno to nie Mistrzostwa Europy Enduro w Castel Di Tora.

Zabrakło także quadomena trawersującego skoki w czasie trwania wyścigu swoim ratunkowym bolidem z przyczepką, na co dzień przewodniczącego Głównej Komisji Sportu Motocyklowego. Ale może to i lepiej, bo przynajmniej było bezpiecznie.

Sprint Enduro ciągle budzi wiele emocji. Dla ortodoksów to nie jest prawdziwe enduro, dla żądnych szybkiego upalania w terenie dyscyplina wręcz wymarzona. Tych ostatnich ciągle przybywa, czego dowodem frekwencja podczas inauguracji Mistrzostw Polski i Pucharu Polski Enduro w Chełmnie. Organizatorem zawodów był KM Wisła Chełmno.Jako Klub Motorowy Wisła powstał w 1946 roku, potem na pewien czas przerwał swoją działalność. Reaktywacja klubu już jako KM Wisła nastąpiła w 1992 roku. Setki zdobytych medali, mistrzowskich tytułów, to efekt ich pracy z zawodnikami. Nic więc dziwnego, że również każde organizowane przez Chełminiaków zawody są bacznie obserwowane, gdyż wszyscy oczekują imprez z najwyższej półki.I taką niewątpliwie było majowe endurowe ściganie. Trzeba przyznać, że chyba nikt się nie zawiódł. Znakomicie przygotowana trasa, bardzo bezpieczna, urozmaicona kilkoma podjazdami wymagającymi sporych umiejętności, krótkie dojazdówki, wysoka frekwencja (MP i PP to w sumie 150 zawodników), no i legendarna grochówka serwowana z wojskowego kotła za friko.A wśród startujących tuzy enduro: Kurowski, Bracik, Baklarz, Kargul, Więckowski, Dąbrowski. To oni dyktowali tempo na trasie, jednak trzeba przyznać, że wielu mniej znanych riderów dzielnie dotrzymywało im kroku. Mieliśmy także wspaniałe debiuty, jak choćby pierwszy start w PP Weroniki Duraj.Walcząc ze zdobywczynią ubiegłorocznego Pucharu Małgorzatą Zalewską wygrała dzień pierwszy, w drugim była druga, by ostatecznie stanąć na pudle pomiędzy Małgosią a Dominiką Orlik. Weronika Duraj: „Zawody zaliczam do udanych, niedziela przyniosła sporo emocji, złą pogodę, ale wiem jedno, że jak na mój wiek i pierwszy start 250-tką nie zawiodłam siebie ani kondycyjnie, ani emocjonalnie”.A skoro o najmłodszych uczestnikach mowa. W klasie Junior MP zadebiutował Kuba Kowalski (Beta), wielki miłośnik off roadu we wszystkich odmianach: cross country, motocross i enduro. Zajął miejsce w środku stawki, a konkurencja była silna. W tym roku Kuba zaliczył także udany start w Mistrzostwach Włoch MX, zatem wszystko przed nim. Ma zapał do walki, mega kondycję, motywację i zaplecze w postaci mamy Ani i taty Mirka.Bacznie go obserwujcie, bo zapewne jeszcze niejedno pokaże. Jednak człowiekiem number one był Maciek Więckowski (Husqvarna). Ten facet to prawdziwy omnibus off roadowy i kosi konkurencję niemal w każdej dyscyplinie. W tym sezonie na pierwszy ogień poszło enduro. Wygrał klasyfikację generalną i klasę E1 jednoznacznie udowadniając, że ci, którzy zamierzają z nim rywalizować będą mieli sporo roboty.Jak choćby Łukasz Kurowski, przed zawodami niemal pewny kandydat na zwycięzcę. Qurak znakomicie zaprezentował się w tym roku na Mistrzostwach Europy Enduro we Włoszech, gdzie był najlepszy z Polaków, wyprzedzając m.in. Więckowskiego. Tym razem jednak to lublinianin objechał w generalce Mistrza. Łukasz wygrał natomiast klasę E2/E3 pozostawiając za sobą także Bracika, Baklarza i Kucharskiego.Olek Bracik: „Z Chełmna wracam z drugim miejscem w klasie E2/E3 oraz czwartym w generalce, więc jest się z czego cieszyć. Mimo to jest lekki niedosyt i liczę na Top3. Zawody zorganizowane na wysokim poziomie, obie próby świetnie wyznaczone. Jedyne co można dopracować to długość pętli, ponieważ 40min stania na PKC trochę usypia”. Pozytywnych opinii na temat imprezy w Chełmnie słyszeliśmy więcej, nawet „etatowi” maruderzy nie mieli się do czego przyczepić.Dlatego inaugurację sezonu 2021 uważamy za bardzo udaną i mamy nadzieję, że kolejne imprezy nie będą gorsze. Łukasz Kurowski: „W tym roku nie planowałem startów w Polsce, zważywszy jednak na to, że kolejna rudna Mistrzostw Europy w Enduro odbędzie się dopiero w sierpniu stwierdziłem, że wystartuję dla przyjemności i dobrego treningu.Tor w Chełmnie daje możliwość wszechstronnego treningu, bo jest tu motocross, elementy cross country, enduro, a także elementy hard enduro. W sobotę tor był przyczepny, trasa przejezdna i wszystko szło naprawdę sprawnie. Jechałem bardzo równo i powtarzalnie, co dało mi prowadzenie w E2/E3, a w generalce uplasowałem się na drugiej pozycji.Niedziela niestety przywitała nas deszczem. Warunki na torze się zmieniły, mieliśmy dużo błota, melasy, a wiele zjazdów i podjazdów zrobiły się śliskie. Sam bardzo lubię takie warunki, dobra opona, odpowiednie przełożenia oraz zawieszenie robią swoje. Niestety tego dnia popełniłem jeden poważny błąd, który skończył się wywrotką, stratą około 20 sekund i w konsekwencji także pozycji lidera w generalce.Ale w swojej klasie tego dnia zwyciężyłem. Zawody oceniam jako bardzo dobre. Jedyna rzecz, do której mógłbym się lekko przyczepić to zbyt długie przerwy między wjazdami na kolejne próby. Jestem zawodnikiem, który od momentu pierwszego wjazdu na próbę „ustawia głowę” i skupia się tylko na wykonaniu jak najlepszej roboty.Niestety w przypadku prawie 40-minutowych przerw trochę to rozbijało rytm dnia i dekoncentrowało. Jestem bardzo zadowolony ze swojego startu, ponieważ w tym roku wybiło mi równo 25 lat od mojego pierwszego udziału w zawodach, a ja nadal trzymam gaz równo z młodymi i jednak nie taki ze mnie dziadek, jak mówią o mnie niektórzy koledzy (śmiech)”.

fot. Krzysztof Hipsz