Prawie wszystko o ortezach POD K8 KARBON 2018 – test X-cross

Kto śledzi social media takich ikon off-roadu jak Tadek Błażusiak czy Jonny Walker, ten na pewno pod koniec lipca zwrócił uwagę na ich tajemnicze wpisy zwiastujące nowość opatrzoną logo POD ACVTIVE.

POD, czołowa marka zajmująca się produkcją ortez sportowych szykowała kolejną odsłonę topowego modelu K8, który gdy wspomniani wcześniej riderzy budowali napięcie w socialach, był już w drodze do naszej redakcji. Każdy kto jedzie w teren lub na tor motocrossowy ten wie, że to nie przelewki. Skutki nieplanowanego kontaktu z glebą mogą być jednak zdecydowanie bardziej poważne, ale od zapobiegania temu są między innymi ortezy. W przeciwieństwie do tradycyjnych nakolanników, które mają za zadanie chronić kolano przed stłuczeniami, gwarantują one także precyzyjne trzymanie całego stawu kolanowego i to nawet podczas potężnej rolki. Kiedy tradycyjny nakolannik w wyniku gleby może się przekręcić (a wraz z nim – o zgrozo! – kolano), tak orteza dzięki zastosowanym zawiasom, solidnemu stelażowi i ogranicznikom wykręcenia stawu w przeciwną stroną, ma w założeniu utrzymać całą konstrukcję kolana na swoim miejscu. Minimalizuje przy tym także ryzyko zerwania wiązadeł, a dzięki ochraniaczom z tworzywa w centralnej części kolana, chroni także przed klasycznymi stłuczeniami.

Bez wątpienia nowa KA-ósemki, to ukoronowanie ponad 10 letnich starań ludzi z POD w zapewnianiu sportowcom (nie tylko riderom enduro/MX) najwyższego poziomu ochrony przy jednoczesnym zachowaniu komfortu i swobody ruchów. W naszej testowej parze K8, dzięki zastosowaniu ramy z włókna szklanego, ortezy mogą pochwalić się naprawdę niską masą 530g, no i wiecie, karbon = mega wytrzymałość. A w razie problemów – gwarancja 5 lat! Sercem K8 Carbon są oczywiście zaawansowane zawiasy (po dwa na każdą ortezę) z technologią Human Motion, która pozwala na uzyskanie zgięcia kolana jedynie w takim stopniu (i w tę stronę), jak zaprojektowała je Matka Natura. Przyczynia się to oczywiście do wygody użytkowania, ale pod warunkiem, że dobierzecie odpowiedni rozmiar K8. To szalenie istotne, jeśli chcemy polegać w 100% na tym, co może zaoferować taka orteza w kwestii ochrony. Jednak spokojnie, to nic skomplikowanego. POD opracował solidny materiał instruktażowy w postaci video, dzięki któremu każdy dokona pomiaru bez najmniejszego problemu. W maksymalnym dopasowaniu ortezy, w POD K8 pomagają dołączone w zestawie wkładki dystansowe (różne rozmiary) oraz system elastycznych pasków zapinanych na rzep. Wyciągając K8 z pudełka i widząc po cztery plączące się ze sobą paski na sztukę, przyznam szczerze, że trochę mi się odechciało, bo rozplątywanie tego typu kłębowisk – tak jak słuchawek – nigdy nie należało do moich mocnych stron. Wszystko jednak jest kwestią przyzwyczajenia i wypracowania swoich patentów. W czasie zapinania ważne jest także zastosowanie się instrukcji. Początkowo jak na wszechwiedzącego Polaka przystało rzuciłem ją w kąt i ubieranie zacząłem – jak się potem okazało – od du…szy strony. A wystarczyło zastosować prostą regułę tzn. najpierw zapinamy trzeci pasek (licząc od góry), następnie drugi, pierwszy i na czwartym, dolnym kończąc. Stosując ten schemat i dociągając odpowiednio wszystkie paski do swoich potrzeb, uzyskałem dopasowanie prima sort!

Czy ortezy mogą być wygodne? Jeśli chodzi o swobodę ruchów, to ku mojemu zaskoczeniu, jest ona… maksymalna! Może „brejkdensowiec” mógłby się do czegoś doczepić, ale rider enduro/MX – nie powinien. Zawias spisuje się rewelacyjnie, przez co każdy krok, zgięcie jest płynne i nie sprawia trudności, nawet w takich sytuacjach jak męczenie jakiegoś niekończącego się potoku. Gdyby jednak coś na początku przeszkadzało, w POD K8 mamy możliwość demontażu centralnego ochraniacza o ½ lub całkowicie. Docenią to osoby z ciaśniejszymi spodniami lub wyposażonymi w wewnętrzne ochraniacze. Samo wykończenie ortez miękką pianką sprawia, że nawet po kilku godzinach spędzonych w terenie nie ma mowy o tym, by nabawić się bolesnych otarć. Oczywiście dla ograniczenia tego ryzyka warto zakładać je na coś, jak np. wysokie skarpety.

Najnowsze dziecko POD’a kosztuje 3499zł. Trzeba przyznać, że to ładny plik forsy, ale trzeba sobie jednak zadać pytanie, czy lepiej zapobiegać, czy leczyć? A w przypadku kolan jest co leczyć. No i do tego dorzućmy aspekt finansowy, gdzie w przypadku operacji należy mówić o kwotach od 2,500zł za najprostszy zabieg, a na kwotach 5 cyfrowych kończąc. Jest więc o co się troszczyć i czemu zapobiegać. Gdzie jak gdzie, ale w off-roadzie kolano nie tylko narażone jest na uszkodzenia w skutek uderzenia w przeszkodę np. wystający konar, kamień, czy gleby na torze MX, ale także na znaczące przeciążenia.

Australijski POD ze swoim najnowszym, karbonowym K8 pokazał, że po sukcesie poprzednich konstrukcji wcale nie zamierza osiąść na laurach i nieustannie pracuje nad tym, by poprawiać możliwości ochronne swoich produktów. Poza doskonałym wykonaniem, komfortem użytkowania w off-roadzie, ortezy zostały opracowane także do innych aktywności fizycznych jak snowboard lub wakeboard (ortezy są wodoodporne). I choć o skuteczności POD K8 w sytuacji naprawdę poważnej rolki (owszem, kilka gleb wleciało, ale raczej lajtowych) na szczęście nie miałem okazji się przekonać, to jednego możemy być pewni – medyczne certyfikaty przyznane produktowi np. w Europie, na pewno nie zostały przyznane za ładny uśmiech producenta. Tak więc POD zna się na rzeczy, dlatego jeśli myślisz przyszłościowo i chciałbyś swoim kolanom zapewnić maksymalne bezpieczeństwo, a sobie komfort psychiczny, to koniecznie powinieneś poznać pełną ofertę ortez POD.

www.dobresklepymotocyklowe.pl.

fot. Aleksandra Szymańska