Romanówka 44… Wiejskie sioło z urokliwymi drewnianymi zabudowaniami. Tu od roku 2000 rozgrywane są na przemian zawody klasycznego enduro i cross country rangi pucharowej i mistrzowskiej.
Po kilku latach przerwy ponownie wróciło CC w to wyjątkowe miejsce gromadząc ponad setkę riderek i riderów rywalizujących w ramach rozgrywek MP i PP Cross Country. Pogoda dopisała i choć sporo zamieszania wywołało kilka kurzących się odcinków siedmiokilometrowej trasy prowadzącej głównie po prostych, przez dwie żwirownie i parę bagienek, to jednak dzięki wsparciu miejscowej ochotniczej i zawodowej straży pożarnej i kilku rozsądnym decyzjom sędziego głównego udało się zawody przeprowadzić do końca. A propos wspomnianych prostych, wykorzystał je Łukasz Kurowski jadąc swoją pomarańczową „pięćsetką” z prędkością około 145 km/h.
Na liście startowej MP i PP niemal wszyscy zawodnicy walczący o najwyższe pozycje w klasyfikacji generalnej. Do Romanówki zjechali m.in. Łukasz Kurowski, Damian Azmin, Damian Bykowski i Maksymilian Ciosek, w Pucharze pazura planowała pokazać silna ekipa z Off Road Białystok w klasach Junior 85 i Junior, swój udział w zawodach zadeklarowały także dwie dziewczyny: Aleksandra Jaszczuk i Iza Bilnik.
Niestety frekwencyjnie liczba startujących nie powalała na kolana, zawodników miało być 79 w Pucharze i zaledwie 36 w Mistrzostwach. Z tego też powodu drugiego dnia połączono starty Pucharu Polski i Mistrzostw Polski co sprawiło, że na trasie więcej się działo co również docenili kibice dopingujący zawodników. W niedzielę sędzia główny zawodów Marek Kopczyński podjął także decyzję, aby skrócić wszystkie biegi do godziny ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe.
Nikt nie protestował. Uniknięto w ten sposób tego co stało się w ten sam weekend podczas Mistrzostw Polski MX w Chełmnie, gdzie w połowie trwania imprezy przerwano zawody i odesłano uczestników do domu. Organizator niestety nie stanął na wysokości zadania i decyzja mogła być tylko jedna.
Komentuje Łukasz Kurowski: Dlaczego tak niska frekwencja? Wydaje mi się, że cena wpisowego, biorąc pod uwagę obecną sytuację w motorsporcie, jest dość wysoka. Organizatorzy w ten sposób uzupełniają swój budżet, zwłaszcza dzięki klasie Hobby. Dla wielu osób, które chcą po prostu spróbować swoich sił w zawodach, obecne opłaty mogą być barierą. W przypadku amatorów, jeśli ktoś mieszka w okolicy i chciałby wziąć udział w imprezie, wysoka opłata nie zachęca.
Za dwa razy po półtorej godziny jazdy trzeba zapłacić sporą sumę, co nie jest motywujące. Choć nadal uważam, że cross country jest stosunkowo tanią dyscypliną, to dla niektórych te koszty mogą być zbyt wysokie, zwłaszcza że wiele osób traktuje to jako formę rekreacji, a nie profesjonalny sport. Widać to po sprzęcie – niektórzy zawodnicy jeżdżą na starszych motocyklach, które są w gorszym stanie w porównaniu do tych walczących o najwyższe miejsca w mistrzostwach Polski. Dodatkowo trzeba opłacić ubezpieczenie, co tylko podnosi koszty do około 2000 zł za weekend, uwzględniając przygotowanie sprzętu, nocleg i inne wydatki.
To jest duże obciążenie finansowe. Uważam, że idealnym rozwiązaniem byłoby dofinansowanie organizatorów przez federację, która mogłaby pozyskiwać fundusze od sponsorów czy choćby z Lasów Państwowych. Dzięki temu można by ściągnąć więcej ludzi na zawody i zapewnić im możliwość rywalizacji, a nie jedynie pozostawać przy amatorskich wyścigach w lasach. Na przykład na Podkarpaciu w tak zwanej „krzakierce” bierze udział prawie 200 zawodników, często topowych, ale wpisowe jest na poziomie 200-250zł.
W Romanowce najwięcej emocji dostarczył pojedynek pomiędzy dwoma pretendentami do mistrzowskiego tytułu w klasie Senior Damianem Bykowskim (Off Road Białystok) i Damianem Azminem (AK Głogów). Bykowski wygrał w sobotę, Azmin w niedzielę. W efekcie w klasyfikacji generalnej dzieli ich tylko 15pkt na korzyść Azmina.
W klasie Masters dwukrotnie wygrał Łukasz Kurowski, ale cały czas po piętach depcze mu klubowy kolega z AMK Enduro Grunwald Krzysztof Winnicki. W Juniorach Maksymilian Ciosek prowadzi zaledwie z przewagą 6 punktów nad Maćkiem Brzezickim, a w Juniorach 85 na czele stawki znajduje się Alan Krawczyk (Gadżet MX Team).
Komentuje prezes klubu Quercus Roman Umiastowski: Największa bolączka przy niskiej frekwencji to finanse. Wszystkie koszty musieliśmy ponieść sami, z PZM wsparcie było, ale przydałoby się więcej.. Najwięcej pochłonęły chronometraż i karetki… Na szczęście po raz pierwszy w historii klubu udało nam się uzyskać patronat i wsparcie Marszałka Województwa Podlaskiego i lokalnych samorządów bez których nie dalibyśmy rady.
tekst i zdjęcia: Krzysztof Hipsz/Cross Media