Sami o sobie – Aleksander Gotkowski przed Krakowem trenował na plaży

Do sezonu Mistrzostw Świata SuperEnduro 2019 zacząłem przygotowywać się od 6 stycznia 2018, po rundzie w Niemczech, gdy zakwalifikowałem się do finału (Riesa).

Jestem na specjalnej diecie ustawionej przez profesjonalistów, trenuję regularnie SE na torze w pobliżu domu, nie zapominając jednak o motocrossie i enduro. Ostatnie tygodnie przed rundą w Krakowie spędziłem w Krynicy Morskiej gdzie są idealne, choć bardzo wymagające warunki. Takie piaski jak tam można znaleźć dopiero w Holandii. Podczas treningów często towarzyszy mi Tata Mieszko i Dziadek Waldemar. Oni zawsze widzą to, czego ja często nie widzę. Czy mam tremę? Na pewno, przed pierwszą runda nie wiadomo czego się spodziewać, jaką formę zaprezentuje konkurencja. Pojadę jak zawsze na Yamasze yz125, jest to mój ulubiony motocykl na którym się bardzo dobrze czuję. W tym seryjnym motocyklu wprowadziliśmy wiele zmian, głównie silnika i zawieszenia, natomiast opony jakie używam to Goldentyre i Mitas. Wspierają mnie firma Horn Mieszko Gotkowski (Tata), firma Smaki Morza (Ciocia i Wujek) i najukochańsi sponsorzy Babcia i Dziadek (dziadek stówkę, babcia stówkę i będzie na crossówke, ha!ha!).

Aleksander Gotkowski

Plany na 2019 są dość bogate, jeśli budżet wytrzyma chcę przejechać całą serię MŚ SuperEnduro i Word Enduro Super Series (WESS) oraz mistrzostwa Polski Enduro i SuperEnduro w klasie Open. W tym sezonie spełniło się moje marzenie, bowiem wystartowałem w rundzie Mistrzostw Świata SuperEnduro. Jak wspomniałem wcześniej w Niemczech udało mi się zakwalifikować do finału, w którym zająłem 14 miejsce. Jednak równie ważny dla mnie jest mój pierwszy zdobyty tytuł mistrza Polski SuperEnduro w klasie Junior. Dlaczego SE? Mam wtedy 183% fanu z jazdy. Gdy jestem na torze, to mogę jeździć bez przerwy tak długo, aż nie będę miał siły na dalszą jazdę albo gdy w końcu trzeba dotankować moto. Najbardziej lubię przeszkody typu matrix, gdy widzę przed sobą kłody czuje się jak ryba w wodzie. Jazda po nich daje mi naprawdę największą satysfakcję. Ale jak wspomniałem, nie zapominam o motocrossie, bo to są korzenie. Te skoki, te prędkości… Najlepsze są whipy, a whipy na torze SuperEnduro to już szczyt szczęścia. Ponieważ motocross jest nieodłączną częścią SuperEnduro, dlatego gdy tylko będzie to możliwe, pojadę w Mistrzostwach Polski MX, tak w minionym sezonie. Mam także nadzieję, że w przyszłym roku spotkamy się również na Mistrzostwach Polski SE, które odbędą się na „moim podwórku”. Pozdrawiam A.G. #183

fot. X-cross