Skrzypiec – kolejne rozdanie

Parę setek samochodów zaparkowanych przy dojazdówkach do żwirowni, upał sięgający 30 stopni, blisko trzy setki jeźdźców, Emil Juszczak i Grzesiek Kargul w klasie Elite, hostessy, transmisja live na You Tube… taki był Ipone Cross Country Series w Skrzypcu.

Ale dzień wcześniej zawody poprzedziła kolejna już edycja Campu dla dziewczyn. Było to drugie spotkanie z tej serii, podczas których riderki mają okazję poznać tajniki off roadu. Tym razem wybór padł właśnie na Skrzypiec, bo i tor wymagający, i okazja do niedzielnego pościgania się z potężną grupą zawodników.

X-cross Holeshot

Na początek jazda po płaskim, potem próba zaliczenia słynnych podjazdów. I…? I dziewczyny dały radę! Bez kompleksów, z odkręconą manetką na full zaliczyły morderczy Motul Gate, mimo że żar lał się z nieba. Wczesnym popołudniem solidny wspólny obiad, a na koniec Campu X-cross Holeshot plus trzy okrążenia po wyznaczonej trasie. Zabawa była super, bo nic tak nie mobilizuje jak rywalizacja. Pierwsze dwa miejsca zajęły najmłodsze uczestniczki Campu: Weronika Duraj i Natalia Kornas (podopieczna Karguii Racing), trzecia zameldowała się na mecie Asia Jankowska-Mazur. Były rzecz jasna nagrody, ale dla… wszystkich startujących: gogle, gripy, bidony i inne „drobiazgi”. Treningi odbywały się pod bacznym okiem Patrycji Komko, Joasi Modrzewskiej, Maćka Brawaty i Wojtka Rencza. Jak więc widać obsada trenerska bardzo mocna.

Rencz/Żak

Na pytanie z czym dziewczyny mają największe problemy odpowiedź była jedna: stres w momencie, gdy trzeba było zmierzyć się z kolejnym, nieznanym elementem. Ale dość szybko i z tym sobie poradzono. Tak więc sobota okazała się dość wyczerpująca, ale był to dopiero przedsmak tego, co czekało na riderów w niedzielę. Bo w niedzielę od rana na padoku ruch był ogromny… zjechali nie tylko lokalnie jeźdźcy, ale sporo było ludzi z dalszych regionów, także z zagranicy: z Niemiec, Czech, nawet Holandii. Bo zawody z Skrzypcu obrosły już legendą i wszyscy doskonale wiedzą, że jest tu nie tylko mega ściganie, ale i świetna organizacja za sprawą obecnego wszędzie szefa Team111 Enduro Prudnik Dawida Żaka.

Udało mu się stworzyć fantastyczny zespół, dzięki któremu wszystko od pierwszej minuty przebiegało bez zarzutu. Plus zaskakujące pomysły, jak choćby liczna grupa hostess czy internetowa transmisja zawodów. Podziwialiśmy także niezwykle sprawnych „marshalli”, obsługujących dwa ekstremalne podjazdy. Wprawa i poświęcenie z jakim wyłapywali zawodników, którym nie starczało gazu aby dotrzeć na szczyt, budziły podziw zarówno kibiców, jak i samych „zainteresowanych”. Najliczniej obsadzone były klasy Hobby A i Hobby B, ale najwięcej emocji dostarczyła rywalizacja między Emilem Juszczakiem (wice mistrzem świata Juniorów SuperEnduro) a Grześkiem Kargulem, który zdecydowanie wraca do formy po pechowym sezonie 2017.

Różnica trzech minut na trasie, której jedno okrążenie liczyło prawie 12km pokonywanej przez półtorej godziny, to naprawdę niewiele. Niestety w tym miejscu mała dygresja, bowiem okazało się, że trafiali się zawodnicy, którzy próbowali jechać na skróty, usiłując skorzystać z objazdu dla pań. Na szczęście udanych prób było niewiele, bowiem na straży stanęła Mary Lu (lekko kontuzjowana uczestniczka Camp-u, pisząca także dla X-cross) w roli „sędziego liniowego”. Panowie, tu przecież chodzi o zabawę i fun, dlatego starajcie się grać fair. Zwłaszcza, że wszyscy w Skrzypcu robili wszystko, aby zawody odbyły się na europejskim poziomie. I chodzi nie tylko o satysfakcję samych riderów, ale również wypracowanie dobrej pozycji startowej, aby w przyszłym roku ubiegać się o organizację Mistrzostw Polski. Zwłaszcza, że znakomicie współpracuje się Teamowi z wójtem gminy Lubrza, oddanym fanem sportów motocyklowych.

Mariusz Kozaczek nie dość, że będzie zabiegał, aby teren byłej żwirowni przeznaczyć pod budowę centrum sportów motocyklowych, to jeszcze podsypie czasem groszem przy organizacji zawodów. Ba, na stronie gminy Lubrza funkcjonuje na stałe zakładka Motocross/Enduro, co najlepiej świadczy o tym, że off road w gminie zajmuje ważną pozycję. Takie są właśnie małe ojczyzny, w których ludzie nie patrzą na siebie wilkiem. Tu cieszą sukcesy innych, a nie ich porażki. A wracając do samych wyścigów… jak zwykle nie zawiedli ci, którzy swoje ściganie traktują jako hobby. Bez spiny na pudło, z dystansem do samego siebie, ale i z ogromną chęcią podniesienia poziomu adrenaliny na maksa. Nie lubią, gdy mówi się o nich „amatorzy” i słusznie, bo nieraz swoimi umiejętnościami i wolą walki dorównują profi. Nie zawsze zrzeszeni, nie zawsze z licencją, ale zawsze gotowi aby jechać do końca. Przed nimi zdejmuję czapkę, bo to oni stanowią sól off roadowej ziemi.

I tak… klasę Elite wygrał Emil Juszczak (BKMF Flow), Expert – Artur Borucki (SM Panda Racing), Hobby A – Grzegorz Kobielusz (NZ), Hobby B – Remigiusz Antończyk (NZ), Master 40+ – Bartłomiej Rabin (SM Panda Racing), Master50+ – Dariusz Pielczyk (Automobilklub Śląski), Women – Dorota Dudzik (MKS Gorce), Junior – Kacper Herman (NZ). Co dalej? Październikowe Kruszywa Hard Enduro Race. Musicie tu być!

WYNIKI

fot. Krzysztof Hipsz