Sprawdzian przed Dakarem zaliczony! 10. miejsce Adama Tomiczka w Rajdzie Andaluzji

Zawody Andalucia Rally to wielki sprawdzian i jednocześnie tegoroczna przepustka do Dakaru.

W związku z tym, że w 2020 roku nie udało się przeprowadzić żadnego rajdu długodystansowego, a by zostać dopuszczonym do startu w Dakarze, należy mieć w roku go poprzedzającym zaliczony choć jedną taką imprezę, w Villamartin, na południu Hiszpanii, pojawiła się cała rajdowa śmietanka, m.in. wszyscy zawodnicy fabryczni: KTMa, Hondy, Yamahy czy Husqvarny.

Adam stanął na starcie Rajdu Andaluzji z dużymi nadziejami, chcąc ostatecznie potwierdzić swoją życiową formę. Rajd składał się z dzisięciokilometrowego prologu oraz czterech odcinków specjalnych, liczących w sumie 1030 kilometrów. Prolog rajdu Adam Tomiczek ukończył na 16. pozycji, co pozwoliło mu na start do pierwszego etapu ze środka stawki. Na mecie 257-kilometrowego pierwszego odcinka specjalnego zameldował się już na 8. pozycji, torując sobie drogę wśród utytułowanych zawodników.

Drugi etap, przez problemy nawigacyjne, ukończył na 13. pozycji. Odcinek trzeci skrócono z planowanych 233 km do 170, ale Adam znów nie ustrzegł się błędów w nawigacji i do mety dojechał na 11. pozycji. Ostatni odcinek to walka z trasą, zawodnikami i… zmęczeniem. Nie obyło się bez wywrotki, ale na szczęście niegroźnej, a Adamowi udało się dojechać do mety na 16. miejscu. Ostatecznie wyniki te dały mu miejsce w pierwszej dziesiątce, z czego Adam nie kryje zadowolenia.

„Rajd Andaluzji ostatecznie kończę na 10. miejscu. Zwody bardzo szybkie, bardzo niebezpieczne, wymagające bardzo dużej koncentracji i ciężkiej pracy” – mówi Adam Tomiczek, zawodnik Orlen Team. „Na całej trasie bardzo dużo kurzu, mimo że cały czas jechałem w czołówce i startowaliśmy z trzyminutowymi odstępami między zawodnikami, to kurz bardzo doskwierał. Momentami jechałem bardzo szybko, ale też miałem słabsze chwile. Wskazówki nawigacyjne roadbooka były czasem trudne do zrozumienia, ale ostatecznie wszyscy mieliśmy przed sobą taką samą trasę i identyczną mapę, więc nie ma co się mazać. Ostatecznie jestem bardzo zadowolony z tego, jakie tempo trzymałem na odcinkach, jak i z całych zawodów. Motocykl spisywał się znakomicie. Tegoroczna Husqvarna FR 450 Rally jest wyraźnie lepsza od modelu, którym dysponowałem w zeszłym roku. To bardzo cieszy” – podsumowuje zawodnik.

Przed Adamem Tomiczkiem teraz największy sprawdzian, czyli Rajd Dakar, który rusza już na początku przyszłego roku i na nim swoją całą uwagę skupia teraz zawodnik Orlen Team. „Tak, to ostatnia prosta przed Rajdem Dakar. Zostają praktycznie tylko dwa miesiące na to, aby jeszcze potrenować, a przede wszystkim zregenerować się, aby w pełni sił stanąć na starcie rajdu w Arabii Saudyjskiej. „Przede mną w tym roku jeszcze kilka startów, ale są to zawody krótkie, dwudniowe. Liczę, że uda mi się je dobrze pojechać, bo uważam, że każdy start w zawodach jest lepszy od najlepszego nawet treningu. Zamierzam skorzystać z możliwości przetarcia się jeszcze kilkukrotnego przed Dakarem. Bardzo cieszę się z tego, z jakimi zawodnikami przyszło mi rywalizować na Rajdzie Andaluzji. Czuję też, że powoli, małymi kroczkami do tej czołówki się zbliżam, a nawet ją delikatnie poddrapuję – co mnie ogromnie cieszy, ale przede wszystkim motywuje do dalszej pracy. Wydaje mi się zatem, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, zostaje mi robić zatem swoje. Jest bowiem czas na to, by jeszcze trochę poprawić formę fizyczną. A potem już tylko wyjazd do Arabii Saudyjskiej i przez dwa tygodnie ciężko pracować na wynik, który mam nadzieję, że pojawi się sam”.

Trzymajmy zatem kciuki za rewelacyjny występ Adama Tomiczka w Rajdzie Dakar w Arabii Saudyjskiej, którego pierwszy etap startuje już 3 stycznia 2021 roku.