Strefa Zachodnia wystartowała. Oborniki zdały egzamin celująco

Połowa maja jeszcze dwa lata temu to na dobre rozkręcony sezon sportów motocyklowych. Strefy, mistrzostwa, puchary, imprezy „nielegalne”. Wszystko kręciło się na pełnych obrotach. A potem przyszedł Covid i pozamiatał.

Teraz wracamy powoli do normalności i z radością przywitaliśmy zaproszenie plus informację, że „strefa zachodnia” rozpocznie swoje starty w Obornikach. W mieście, gdzie nie tylko mieszkańcy kochają motocross, ale także miejscowe władze samorządowe z burmistrzem Tomaszem Szramą nigdy nie odmawiającym pomocy przyjacielem obornickiego klubu.

Nigdy nie zawodzą sponsorzy, w tym roku głównym darczyńcą była firma Speedclean 890. Ale początkowo nie wszystko wyglądało tak różowo. Kilka dni przed zawodami, w rozmowie z prezesem Robertem Kramerem, czuło się jego niepokój, bo lista zgłoszeń była niezwykle uboga.

Nie ma zawodów – źle, są zawody – rejestracja w internecie idzie jak krew z nosa! Niestety wszyscy znowu czekali na ostatni moment. I po co? Wolicie tłumy przed biurem zawodów? Przecież pełna rejestracja przy okienku zajmuje o wiele więcej czasu, niż odebranie przygotowanego wcześniej pakietu.

A tu tymczasem jeszcze w czwartek, na dwa dni przed zawodami zarejestrowanych było ok.30% zawodników. Na szczęście zmasowana akcja na portalach społecznościowych sprawiła, że ruszyła lawina zapisów i w efekcie na liście zgłoszeń pojawiło się 179 zawodników.

Najliczniej obsadzona była klasa MXC, MX Junior i Amator. Pojawiło się też 8 dziewczyn, a wśród nich dawno nie widziana Ewa Pikosz (MK Wielkopolski): „To był mój pierwszy start w zawodach po kontuzji kolana no i pierwszy start na nowym motocyklu Husqvarna 150tpi. Już zapomniałam jak dziewczyny z MX potrafią trzymać gaz! Długa przerwa dała się we znaki kondycyjnie, ale ogromnie cieszyłam się, gdy znów mogłam stanąć na maszynie startowej. Tor był przygotowany w 100% procentach: świetnie oznaczony, pięknie wyrównany plus minimalna kolejka w biurze zawodów. Frekwencja dopisała, więc klasa Kobiet na pewno przetrwa!”.

Ewa była co prawda ostatnia, ale pierwsze koty za płoty, sezon przed nami. Najszybsza wśród dziewczyn była Karolina Jasińska (CAMK Człuchów). Tradycyjnie ogromne zainteresowanie dziesiątków kibiców wzbudzili najmłodsi mistrzowie kierownicy z klasy 65. Na maszynie startowej stanęło ich trzynaścioro, łącznie z lokaleską Leną Skrzypczak, która dzień wcześniej zdała egzamin na licencję zawodniczą.

Dzieciaki jak zwykle pojechały na maxa, pierwsza trójka cięła się jak profi, a zwycięsko z tej batalii wyszedł Tim Stuedemann z KM Chojna. Kuluarowe rozmowy, wymiana opinii, czasami także ploteczki zawsze towarzyszą motocyklowym zawodom.

Po tak długiej przerwie mieliśmy o czym rozmawiać, ale głównym tematem okazało się bezpieczeństwo (co chyba oczywiste). Konkluzja była jedna, za to bardzo ważna: po serii wypadków PZM powinien zarządzić inspekcję wszystkich torów dla dobra zawodników, aby ci wiedzieli, że się o nich dba.

Ale wróćmy na tor, gdzie niczym Feniks z popiołów Wiktor Sobiech po pechowych kontuzjach w minionych sezonach zwyciężył w klasie MX Junior. Wygranie pierwszego i drugiego wyścigu dowodzi, że oto wraca do MX bardzo mocny gracz.Każda „strefa” to także możliwość konfrontacji wśród Amatorów.

To także szansa wyłowienia nowych talentów ale przede wszystkim możliwość wyżycia się i podniesienia poziomu adrenaliny nie na leśnych ostępach ale w konfrontacji z rywalami. Gdy obejrzeliśmy kwalifikacje, sprawa wydawała się być jasna: Paweł Herot dal taki popis szybkiej jazdy, że zdecydowanie był faworytem w tej klasie.

Świadczył o tym także pierwszy wyścig, a przynajmniej jego znacząca część. „Kwalifikacje ukończyłem z najlepszą czasówką. Jeśli chodzi o wyścig, to pierwsze miejsce było osiągalne, jednak na ostatnim okrążeniu w pierwszym biegu dublowany zawodnik zajechał mi drogę. Gość wykonał glebę i mnie zablokował, przez co straciłem dwie pozycje. Drugi start również wygrany. Na mecie bylem drugi, co dało mi w klasyfikacji zawodów trzecie miejsce. No i dwa holeshoty”.

Na nas spore wrażenie zrobiła także klasa 85. I to z dwóch powodów: fantastycznej jazdy Filipa Seniuka (CAMK Człuchów) oraz trzeciego miejsca w męskiej klasie Wiktorii Kupczyk. (startowała także Wiktoria Paulina Słomska, która przyjechała do Obornik z Niemiec). Filip to prawdziwy „fajter”. Pojechał stylowo, dojrzale, efektownie i efektywnie, bowiem dwa razy wygrał: raz z dwu, a raz z 4-sekundową przewaga.

A Wiktoria? Ileż w tej drobnej dziewczynce siły i woli walki. Przyczaiła się w kwalifikacjach, zajęła piąte miejsce i uśpiła konkurencję. Ale w wyścigach poszła na całość i dwa razy była trzecia, czyli pudło! Wika, co z Ciebie wyrośnie?Z jednej strony młodość, z drugiej młodość duchem plus ogromne doświadczenie. Tak w skrócie można napisać o połączonych klasach MX Masters i MX Masters 50+.

Dwudziestu trzech panów w wieku dojrzałym pokazało, że w motocrossie jeździ się póki sił starczy. Dowodem jest choćby Andrzej Szalbierz, który w 40+ był drugi, choć powinien być klasyfikowany w 50+. Niestety w klasie pojawiło się jeszcze tylko dwóch zawodników, a zatem pojechali bez punktów w swojej klasie.

Podobał się też przejazd MXC. I to było to, czyli pełna maszyna, potężny ryk silników, ściganie od którego nie było czasu odwrócić oczu, by sięgnąć po kufel piwa. Walka przypominała Bitwę o Anglię, bowiem zawodnicy w parach pojedynkowali się na trasie niczym piloci myśliwców.

Jedna z takich par tak bardzo była zaangażowana w walkę, że nie zauważyli flagi z szachownicą, mało tego już za linią mety nagle się sczepili i wpadli na ochronną siatkę. Na szczęście nic nikomu się nie stało. MXB poza punktacją, w C wygrał Marcin Wójcik.I na koniec królowa MX czyli klasa Open.

I tu także sporo się działo, a największą niespodzianką było pojawienie się do długiej przerwie Michała Kozery. „Po 8 latach przerwy zdecydowałem się ponownie stanąć na maszynie startowej! W pierwszym wyścigu po wygranym starcie zbudowałem przewagę nad innymi zawodnikami, niestety wywrotka na dohamowaniu spowodowała spadek na drugą pozycję.

W drugim wyścigu ponownie wygrałem start, jednak brakowało tej świeżości co w pierwszym biegu i w rezultacie dojechałem trzeci”. Brawo Michał, po tylu latach przerwy? Piękny wynik.I tak pierwsza runda „strefy zachodniej” za nami. Na pewno udana, bezpieczna, dobrze przyjęta przez zawodników.

A do nieobecnych przedstawicieli PZM już się przyzwyczailiśmy.

fot. Krzysztof Hipsz