Szykuje się zmiana warty, nadchodzi nowe motocrossowe pokolenie

Gdy słońce wzeszło nad borkowskim torem, naszym oczom ukazał się inny zgoła widok niż dnia poprzedniego. Co prawda kamienie pozostały, ale obficie polane proste, skoki i zakręty w niczym nie przypominały tych sobotnich.

Zresztą potwierdził to przebieg całych niedzielnych zawodów ORLEN MXMP, bowiem nikt protestów nie wnosił, klasy jechały jedna po drugiej bez opóźnień, jednym słowem jakby poprzedni dzień był tylko nocnym koszmarem. Widać jak się chce, to można, czyli oby jak najczęściej się chciało. Teraz czas na akademików…

Igor Zienkiewicz

Autorem największej niespodzianki był bez wątpienia Karol Kruszyński, który wygrał klasę MX2. Już pierwszy bieg zapowiadał sensację, gdyż dopiero pod jego koniec – manewrem nieco kontrowersyjnym – Łukasz Lonka odebrał prowadzenie Karolowi. Ten bowiem jechał na czele stawki od startu aż do 12. okrążenia. Dodajmy, że Lonka spóźnił start i gonił z szóstej pozycji. Zapachniało sensacją.

Karol Kruszyński

A może drugi wyścig Karol rozstrzygnie na swoją korzyść? Tak! Świetny start, fenomenalna jazda i wspaniały finisz. Tego nikt się nie spodziewał, choć od pewnego czasu mówiło się, że młodzi zaatakują. I zaatakowali. Wszystko wskazuje na to, że Kruszyński to nowa gwiazda na firmamencie polskiego MX.

Ale to nie koniec niespodzianek w MX2, bo jako trzeci stanął na pudle Szymon Staszkiewicz. Szymon pauzował jakiś czas po odniesionej kontuzji i proszę jaki wspaniały come back. W pierwszej piętnastce znaleźli się także dwaj debiutujący na ćwiartkach Wiktor Jasiński (6-ty, w MX2 Junior 4.) i Wojtek Kucharczyk po kilkumiesięcznej rekonwalescencji (13-ty, w MX2 Junior 8.). Kruszyński, Wiktor, Wojtek, Igor Zienkiewicz, Czarek Lewko i Darek Rapacz oto riderzy, którzy lada moment dokonają zmiany warty na podium.

Jasiński/Kucharczyk
Jasiński/Kucharczyk

Wyraźnie widać, że zapowiada się pokoleniowa roszada i że starzy wyjadacze jak Lonka, bracia Kędzierscy czy Arek Mańk muszą się mieć coraz bardziej na baczności, bowiem Akademia szlifuje prawdziwe diamenty. Tak procentuje podjęty przez Marka Dąbrowskiego wraz z Orlenem trud, aby dźwignąć polski motocross na europejski, a może nawet i światowy poziom. Że nie stanie się tak z roku na rok to oczywiste, ale mając takie zawodnicze zaplecze możemy być spokojni o efekt. Bo spójrzmy co działo się w najmniejszej z klas a więc tam, gdzie wszystko się zaczyna. Sześćdziesiątkipiątki mają niezaprzeczalnego lidera, którym jest Mikołaj Stasiak.

Drugi w Gdańsku był nowy nabytek Akademii Dawid Zaremba, w sumie dwie mocne figury na motocrossowej szachownicy. Obydwaj nie dali żadnych szans rywalom, dzieląc między siebie dwa stopnie pudła: najwyższe dla Miko, to nieco niższe dla Dawcia. Panowie cięli się nie mniej zajadle niż Herlings z Cairolim. Kolejna runda za nami, oby w pamięci pozostały jedynie wyniki i wspaniała walka.

Rapacz/Lewko

fot. X-cross