Szymon Staszkiewicz. Podwójny Mistrz Polski w najdłuższym wywiadzie.

Sezon finalnie z mojej strony bardzo udany. Nie obyło się jednak bez przygód. Na pierwszej rundzie MPMX Open, która miała miejsce w Gdańsku, w obu wyścigach zaliczyłem upadki. Ten drugi zdecydowanie mocniej odczułem i wynik zawodów był średnio zadowalający.

Warto wspomnieć, że były to moje pierwsze zawody na pojemności 450cc, z którą miałem styczność po raz pierwszy we wtorek przed niedzielnymi zawodami. Z powodu późnego zakupu 450 większość sezonu musiałem poświęcić na znalezienie optymalnych ustawień zawieszania, mimo to z treningu na trening coraz lepiej jechało mi się na motocyklu. W Strykowie w mojej 450 zaczął wyskakiwać trzeci bieg, z tego powodu w Olecku musiałem wystartować w klasie Open na 250, gdzie różnica mocy była mocno odczuwalna na podjazdach, czy dłuższych prostych. Pomimo tego stanąłem na trzecim stopniu podium, więc wynik całkiem przyzwoity. Ostatnia runda okazała się pewnego rodzaju punktem zwrotnym jeśli chodzi o klasyfikację generalną. Wygrałem zawody w obu klasach oraz zdobyłem tytuły mistrzowskie MX2 i Open. Trudno sobie wymarzyć lepsze zakończenie sezonu.

Które zawody utkwiły Ci szczególnie w pamięci?

Zdecydowanie finałowa runda w Więcborku. Zawsze staram się podchodzić na chłodno do zawodów, nie narzucając sobie dodatkowej presji. Po przedostatniej rundzie MX2 w Gdańsku objąłem prowadzenie w klasyfikacji generalnej i miałem całkiem bezpieczną (12pkt.) przewagę. W piątek, niedługo po przyjeździe na tor, o 17:00 dowiedziałem się, że tego dnia około południa na stronie internetowej PZM został opublikowany komunikat o zmianie przez GKSM Regulaminu Sportu Motocyklowego-Zasady Rozgrywek. Zmiana dotyczyła klasyfikacji generalnej konkretnie tej jednej klasy (MX2). Chodziło o odliczenie dwóch najgorszych wyników z sezonu. Zdziwiło mnie, że takie coś ma miejsce na niecałe 24h przed rozpoczęciem zawodów i zarazem wzbudziło pewne obawy. Tylko w Polsce można wpaść na taki pomysł, nie znam innego podobnego przypadku na świecie. W wyniku wprowadzonej „poprawki” spadłem na drugie miejsce, a moja przewaga nad kolejnym zawodnikiem zmalała do 6 punktów. Ostatecznie PZM wycofał się z wprowadzonych naprędce zmian, punktacja sezonu nie odejmowała wcześniej wspomnianych dwóch najgorszych wyników, ale jak się okazało w sobotę – gdyby taka punktacja została przyjęta i tak zdobyłbym tytuł mistrzowski MX2 z takim wynikiem, z jakim dojechałem na więcborskich zawodach. Po wygraniu obu wyścigów zdobyłem pierwszy w swoim życiu mistrzowski tytuł w klasie seniorskiej. Przed niedzielnymi wyścigami miałem świadomość, że istnieją potencjalne szanse na zdobycie tytułu w Open ze względu na kontuzję Tomka Wysockiego, który uległ wypadkowi w pierwszym wyścigu MX2. Szczerze mówiąc nie była to komfortowa sytuacja, słabo przespałem noc, a od sobotniego popołudnia dokuczał mi mocny ból brzucha, aż do przekroczenia mety drugiego wyścigu Open. Pierwszy bieg mógł wyglądać banalnie, bo prowadziłem od startu do mety, jednak od drugiej prostej jechałem z przesuniętą mocno w górę klamką hamulca. Drugi bieg zaczął się jak horror. Zaliczyłem gorszy start i goniłem z 7. miejsca, konsekwentnie przedzierając się do przodu stawki. Naprawdę jechałem jak w transie i nawet objąłem prowadzenie na kilka okrążeń przed końcem. Na ostatnim okrążeniu podczas lądowania w piaskowej sekcji popełniłem błąd, a 450-tka zamiast skręcać w prawo, miała ochotę pojechać w lewo (hahah). Na szczęście udało mi się utrzymać na dwóch kołach. Co prawda tracąc prowadzenie, jednak drugie miejsce w tym wyścigu okazało się wystarczające, aby ponownie wygrać generalkę zawodów oraz sezon w MX Open. Podsumowując – dzięki stabilnej jeździe zdobyłem swoje dwa pierwsze mistrzowskie tytuły seniorskie.

Co byś zmienił w swoich przygotowaniach i treningach?

Ciężko powiedzieć czy istotne są zmiany, jeśli coś po prostu działa. W tym roku z powodów niezależnych ode mnie wsiadłem na duży motor dopiero na pięć dni przed pierwszymi zawodami w Gdańsku i to na pewno chciałbym zmienić w przyszłości. Najbardziej zależy mi na tym, żeby cały czas być „głodnym jazdy”. Naturalnie, ciężko jest znaleźć odpowiedni balans między jazdą na motorze, a innymi aktywnościami fizycznymi. Na początku sezonu miałem wrażenie, że 450 robi ze mną dosłownie co chce, jednak żadna siłownia nie zastąpiłaby zwyczajnego obycia z dużym motocyklem. Przez zimę będę miał czas, aby poprawić swoją kondycję i w przyszłym roku być w jeszcze lepszej formie.

Nad jakim elementem z jazdy musisz szczególnie popracować?

Zdecydowanie technika jazdy. Nie uważam, że jest ona u mnie zła, jednak nie można spoczywać na laurach i każdy, kto chce stale robić progres zwraca uwagę na takie rzeczy. Prawda jest taka, że tam, gdzie brakuje sił można dużo nadrobić lepszą techniką.

Co byś zmienił w regulaminach zawodów w Polsce?

Przede wszystkim nie powinno się zmieniać obowiązującego regulaminu w trakcie trwającego sezonu, a już na pewno nie na dzień przed finałowymi zawodami – jest to karygodne. Wprowadziłbym niebieskie flagi. Ich brak jest mocno odczuwalny i przekłada się na potencjalne niebezpieczeństwo kolizji między zawodnikiem dublującym, a dublowanym. Kary za zapisy po „pierwszym” terminie wyglądają na łatwe wyciąganie kasy od zawodników, jest to bezzasadne. Pomysł PZM z 2020 roku na walkę z COVID 19 poprzez obniżenie o 50% nagród dla zawodników również wygląda słabo, tym bardziej że Panowie takich cięć sobie nie wprowadzili.

A co w swojej pracy powinni zmienić i na co zwrócić szczególna uwagę organizatorzy imprez?

Według mnie największym problemem, jeśli chodzi o organizację zawodów, są osoby funkcyjne (flagowi). Nie chcę generalizować, bo na pewno są tam ludzie, którzy przykładają się do tego co i w jaki sposób sygnalizują. Jednak co roku, niemal na każdej rundzie były sytuacje, w których sygnalizacja okazywała się błędna, myląca zawodników, lub osoba funkcyjna była tak ustawiona, że rider nie miał możliwości na reakcję w bezpieczny sposób. W 2019 w Gdańsku podczas EMXoN z powodu złego ustawienia flagowych miałem wypadek, na szczęście skończyło się to tylko 10 godzinami oczekiwania na SOR, operacją w prywatnej klinice i ośmioma miesiącami leczenia. W 2021 również w Gdańsku oglądając wyścigi klasy EMX85 zobaczyłem praktycznie identyczną sytuację, bezpośrednio za skokiem przewrócił się zawodnik, jego motocykl leżał w poprzek trasy, flagowy informował o tym zdarzeniu stojąc 0,5m przed motocyklem za skokiem, przed skokiem nie było flagowego, nikt nie informował najeżdżających na skok zawodników o niebezpieczeństwie. Dziwi mnie to, że nikt z tych i innych wydarzeń nie wyciągnął wniosków, w dalszym ciągu flagowi są ustawiani w nieprzemyślany sposób.

W jaki sposób zamierzasz przepracować zimę?

Aktualnie odpoczywam po sezonie od motocykla. Przy okazji się rozchorowałem (hahah), więc próbuję wrócić do pełni zdrowia, aby zacząć przygotowania na przyszły rok. Na pewno skupię się na wyrobieniu odpowiedniej bazy wydolnościowej, aby odczuwać jeszcze większą frajdę z jazdy.

Na jakim sprzęcie wystartowałeś w minionym sezonie?

W MX2 ścigałem się na KTM 250 SX-F 2020 (Powered by Volleberg z przebiegiem 60h, przed każdymi zawodami zastanawiałem się, kiedy wybuchnie (hahah)), z kolei w Open jechałem nowiutkim KTM 450 SX-F Factory Edition 2021, w którym nie były dokonywane jakiekolwiek modyfikacje silnikowe.

Kto sponsorował Cię w tym roku i czy jest szansa, aby w nowym sezonie pojawili się nowi?

Najwięcej zawdzięczam Rodzicom. Nie jestem w stanie opisać jak wiele trudu, nerwów i pieniędzy zainwestowali w mój rozwój, jako zawodnika. Na pewno nie byłbym tu, gdzie jestem, gdyby nie oni i ich zaangażowanie. Od 2019 mocno wspiera mnie firma INDEKA z Kobylnicy k.Słupska, za co szczerze dziękuję. To był też mój trzeci sezon jako reprezentant Człuchowskiego AMK. Miłe uczucie, kiedy kolejny raz mogłem przyczynić się do zdobycia tytułu klubowego Mistrza Polski, który Człuchów wywalczył po raz siódmy z rzędu. Chciałbym również podziękować MOTUL POLSKA za dotychczasowe wsparcie w postaci lubrykantów do moich motocykli. Od 2020 wspiera mnie MAXXIS POLSKA, dzięki czemu nie muszę zwracać większej uwagi na utratę przyczepności na niepewnych elementach toru. Podobnie firma KW RACE WEAR – dzięki ich projektom nietrudno mnie znaleźć, nawet w ciasnej stawce przy pełnej maszynie startowej (hahah). Co do zawieszenia, to od początku mojej kariery tuningował je Toon van der Ven (VRS – Ven Racing Suspension). W 2020 roku nawiązałem również współpracę z Marcinem Wysockim (WYSOCKI SUSPENSION). Serdeczne podziękowania dla nich, bo zdecydowanie lepszy wynik można uzyskać z gorszym silnikiem, ale dobrym zawieszeniem, a nie odwrotnie. W tym roku do grona sponsorów dołączył LEATT POLSKA (OLEK MOTOCYKLE) z nowymi goglami VELOCITY 6.5, dzięki czemu zawsze miałem przejrzysty obraz podczas jazdy na zawodach oraz treningach. Od wielu lat zawsze moim konsultantem sprzętowym jest Pan Jacek Olszewski z Lidzbarka Warmińskiego, to on pomaga mi znaleźć optymalne ustawienia w moich motocyklach, za co bardzo mocno dziękuje. Ale jestem otwarty na współpracę, każde wsparcie w tym sporcie jest cenne.

Czy masz w planach starty poza granicami kraju?

Chciałbym wystartować na zachodzie Europy. Jako junior trochę ścigałem się poza granicami kraju. W 2011 roku zdobyłem tytuł II Wicemistrza Holandii w klasie 85cc na małych kołach. W 2016 startowałem w cyklu Mistrzostw Europy 125cc, gdzie pojedyncze wyścigi kończyłem na 5, 6, 7, 8, 9, a cały sezon na 11. miejscu. W 2017 roku odbyły się w Gdańsku Mistrzostwa Europy w Supercrossie, ukończyłem te zawody na 3. miejscu w klasie SX250. Fajnie byłoby tam wrócić, bo poza znacząco wyższym poziomem zawodów, cała stawka jest bardziej wyrównana i w taki sposób można realnie podnieść poziom swoich umiejętności.

Jak oceniasz poziom dyscypliny w której się ścigasz, jest progres czy regres?

Zależy o czym mówimy. Moim zdaniem każdy z zawodników pracuje na progres i osiąga go w większym lub mniejszym stopniu. Z perspektywy lat, które spędziłem na torze widzę jednak, że w Polsce to kuleje, a przede wszystkim frekwencja zawodników. Oczywiście, nigdy ilość ponad jakość, chociaż maszyna startowa z roku na rok wygląda „biedniej”. Inną sprawą jest to, że zawodnicy ścigający się dajmy na to całe życie z licencją B wygrywają najróżniejsze zawody nie mając przymusu przechodzenia na licencję A. W ten sposób nie ma dopływu świeżej krwi do MP. Dopóki na Mistrzostwa Polski będzie przyjeżdżało po 15 zawodników w klasie nie można mówić o jakimkolwiek progresie, odnosząc się do rangi zawodów.

Jaka powinna być rola PZM w rozwoju motorsportu?

Myślę, że do rozwoju jakiejkolwiek dyscypliny potrzebny jest marketing i sponsorzy. Bez marketingu zawody nie są nigdzie widoczne (może poza kilkoma plakatami porozwieszanymi w mieście). Jednak nie mówi się nic o motocrossie w radio czy TV, bez tego nie ma sponsorów. Jest to smutne, bo na dzień dzisiejszy gdyby nie stała grupa „moto-świrów”, ten sport dawno by w Polsce umarł. Teraz można się zastanowić co przyciągnęłoby większą rzeszę zawodników? Według mnie nic, poza sensownymi nagrodami za uzyskany wynik i nie mówię tu o zapasie kawy na rok z parą kubków w zestawie. Obserwując sytuację od kilku lat wydaje się, że włodarze PZM nie wiedzą o tym, a pomysł mają jedynie tylko na siebie.

fot. Nuka Nuka