Tadek Błażusiak o WESS, o Dakarze i trochę o sobie – wywiad

WESS to seria zawodów dedykowanych jeźdźcom spod znaku off roadu, która stała się ubiegłorocznym hitem… Przed nami druga edycja tej megaimprezy.

Decyzję KTM o wycofaniu się z Mistrzostw Świata Enduro, by włączyć się w przedsięwzięcie o nazwie World Enduro Super Series, oceniam jako słuszną. Austriacki producent wprowadzając na rynek nowe modele szuka także sposobów na zwiększenie sprzedaży. I tę formułę znalazł, o czym świadczy ogromna popularność wszystkich rund 2018. Z mojego punktu widzenia jako sportowca już mogę stwierdzić, że został obrany „jedynie słuszny kierunek”. Wystarczy spojrzeć na listę startową, na ilość zawodników biorących udział w tej imprezie, na ogromne zainteresowanie topowych riderów, sponsorów i… wielotysięcznej publiczności wszędzie tam, gdzie WESS się pojawia. Oczywiście jest jeszcze trochę rzeczy do poprawienia, zwłaszcza regulaminowych, ale przypomnijmy, że to przecież ich debiut. Dodajmy do tego obecność na każdych zawodach RedBull TV i transmisje na żywo na własnej platformie – to także wielki plus.

Czy brałeś udział w tworzeniu koncepcji WESS?

Tak, i to od samego początku. Idea połączenia znanych już zawodów w jeden cykl powstała dawno temu, tyle że promotorzy poszczególnych wydarzeń początkowo dość niechętnie chcieli udostępnić swoją perełkę. I trudno się temu dziwić. No ale as w rękawie jakim było RedBull TV okazał się tak mocny, że seria jednak powstała. 

Ale Dakar już Cię nie pociąga?

Dakar tkwi we mnie od lat, jednak cały czas hamulcem jest ogromne ryzyko z nim związane. Za dużo moich kolegów wróciło na wózku inwalidzkim, i to mnie powstrzymuje. Podjąć decyzję startu to jednocześnie zgoda na to, że wszystko może się zdarzyć. Nie jestem na to gotowy.

Jakie predyspozycje powinien mieć kandydat na dobrego endurowca…

Hmmm. Kiedyś mówiłem, że dla mnie najlepszą szkołą był trial. Teraz to się trochę zmieniło, czego dowodem Wade Young, który w życiu nie siedział na trialówce. Jeśli ktoś chce zajść w sporcie wysoko, musi robić tylko to, co mu w tym pomoże. A czy się uda? Nigdy nie ma gwarancji.

Dziękuję i trzymamy kciuki za sezon 2019.

fot. KTM