Testujemy „drugą skórę”. Na warsztacie rękawice Leatt GPX 1.5 GRIPR

Z rękawicami off-roadowymi jest tak, że zawsze musimy dokonać wyboru między wzmożoną ochroną, a lekkością i wygodą. W ofercie produktowej Leatt zwolennicy zarówno jednej opcji, jak i drugiej znajdą coś idealnego dla siebie.

Z naszej strony chcielibyśmy dzisiaj jednak przybliżyć Wam bazowy model w ofercie Leatt, czyli GPX 1.5 GRIPR, o którym śmiało możemy powiedzieć – „druga skóra”. Model GPX 1.5 w nomenklaturze Leatt, to nic innego jak model wyjściowy w gamie rękawic.

Ze względu na swoją niezwykle prostą konstrukcję i wyjątkową lekkość, stanowi doskonałą propozycję także dla bardzo wymagających jeźdźców, dla których dodatkowe ochraniacze stanowią raczej czynnik ograniczający ruch, a główne oczekiwanie, to wygoda i swoboda ruchów. Rękawice GPX 1.5 GRIPR z aktualnej kolekcji 2020 wykonane zostały z bardzo przyjemnych w dotyku i elastycznych materiałów, dzięki czemu dobrze dobrane pod względem rozmiaru, gwarantują perfekcyjne przyleganie do naszych dłoni.

Wewnętrzna część dłoni GPX 1.5 wykończona jest supercienkim, ale po kilku miesiącach użytkowania mogę stwierdzić, że wytrzymałym materiałem, który gwarantuje doskonały chwyt, a przede wszystkim czucie manetek. Co ważne, materiał obejmuje także część chwytną kciuka, co skutecznie chroni przed tworzeniem się pęcherzy także w tym newralgicznym miejscu.

Cześć chwytna w Leatt GPX 1.5 GRIPR posiada ponadto silikonowe wykończenie w postaci napisu THE LEATT SCIENCEOIF TRILL, które na początku użytkowania znacząco poprawiają przyczepność. Z biegiem czasu napisy mają tendencję do odklejania się, ale nawet w moich poprzednich, podstawowych rękawicach Leatt, do dzisiaj (dwa sezony użytkowania), wciąż można znaleźć kilka silikonowych liter.

Silikonowe wykończenie znajdziemy także w obu rękawicach na końcówka palców: wskazującego i środkowego, co poprawia przyczepność w kontakcie z dźwigniami sprzęgła i hamulca. Wierzchni materiał GPX 1.5 to natomiast materiał LITE o wysokiej przepuszczalności powietrza, dla zapewnienia lepszej wentylacji. Rękawice zakończone są krótkim, elastycznym mankietem, który pomimo zastosowania gumowego paska, nie jest na tyle ciasny, by odcinać płynąca krew.

DRUGA SKÓRA

Leatt GPX 1.5 z powodzeniem określiłbym właśnie jako „druga skóra”. Wszystko dlatego, że są one bardzo cienkie i lekkie. Do tego bardzo dobrze integrują się z dłonią, przez co czasami można zapomnieć o tym, że są na dłoni już kilka godzin, a jednocześnie zapewniają ochronę przed odciskami.

Przed rękawicami Leatt stosowałem zdecydowanie lepiej uzbrojone rękawice z elementami skóry oraz plastikowymi ochraniaczami, które były znacznie bardziej odporne na rozerwania, ale jednocześnie sprawiały większe poczucie dyskomfortu. Obecnie stanowią one wybór jedynie podczas jazdy w chłodne, zimowe dni, kiedy to GPX 1.5 zbyt łatwo oddają ciepło (na podstawie doświadczeń z modelem 2018). Przyczynia się do tego zastosowanie siateczki po obu bokach każdego z palców (poza kciukiem), co natomiast docenia się w trakcie jazdy, gdy jest naprawdę gorąco. Jeśli chodzi o wytrzymałość, to Leatt GPX 1.5 szczególnie w swojej górnej części są naprawdę delikatne.

Wysoka oddychalność odbywa się tutaj kosztem wytrzymałości, dlatego o „zaciągnięcie” materiału przez niefortunny krzak, nie jest trudno. Część chwytna wykazuje natomiast dużą wytrzymałość jak na tak cienką strukturę. Mimo wielu gleb, w tym na hałdach, których struktura jak wiadomo do zbyt przyjemnych i „mięciusich” nie należy, jeszcze nie udało mi się rozerwać części chwytnej „gie-pe-iksów 1.5”.

Mocną stroną całości jest także cena, która wynosi 119zł.