Testujemy… Swoją premierę odświeżonej stajni przygotowała Husqvarna.

    Batalia o motocrossowy rynek rozpoczęta. Pretendent do lidera w jakości i szybkości przynosi nam wiele nowoczesnych rozwiązań zastosowanych w każdym z podzespołów maszyny.

    Podczas dnia testów otrzymaliśmy do dyspozycji łącznie sześć motocykli, po dwa z każdej pojemności. Gamę otwierała FC250 później FC350 i królowa wydarzenia, tajemnicza FC450. Kiedy planowaliśmy wyjazd na Słowację gdzie u podnóża zamku Backov miały odbyć się jazdy testowe, grono naszych znajomych zapytało, czy będzie nam dane spróbować czegoś w 2T. Niestety na tą okoliczność HUSKY nie dostarczyło tak pożądanej setki stwierdzając że najwięcej zmian wprowadzono w czterotaktach i tym zajęliśmy na poważnie.

    Organizator ugościł nas w malowniczo położonym hotelu gdzie pierwszego dnia odbyła się konferencja podczas której poznaliśmy detale zmian jakie wprowadzono do konstrukcji motocykli. Uwierzcie mi że inżynierowie z Husqvarny mieli wysoko założoną poprzeczkę. No bo jak stworzyć coś lepszego, bardziej doskonałego od wiodącej bratniej konkurencji czy nosić się z zamiarem pokonania „Ya…ponii”. Po prezentacji udaliśmy się na wspólną kolację gdzie mogliśmy zasiąść do jednego stołu z gwiazdą freestyle-motocross jaką jest niewątpliwie Libor Podmol. Libor do swoich podniebnych ewolucji używa motocykla TC250, ale już w konkurencji STEP-UP (taki motocyklowy skok wzwyż) FC450 z uwagi na doskonały moment obrotowy. Następnego dnia przy pięknej pogodzie udaliśmy się na dobrze przygotowany tor. Organizator zadbał o nawierzchnię a żeby było trudniej, na wyjściach z zakrętów dosypał po kilka ton bardzo sypkiego piachu argumentując, że to do efektów specjalnych dla fotografów.

    Najechałem ponad dwie i pół moto-godziny odbywając osiem sesji po dwadzieścia minut każda. Zaczynając od potworka FC450 który próbował zrzucił mnie z siodła już na drugim okrążeniu, przesiadłem się na dobrze mi znaną pojemność trzystu pięćdziesięciu centymetrów sześciennych. Poranną sesję kończyłem dwieście pięćdziesiątką i z głową pełną emocji, wrażeń zasiadłem do burgera przygotowanego przez catering. Wtedy do głowy przyszły myśli o tym jak daleko posunięta jest już technologia, jak ogromny wpływ mają detale na który na co dzień nie zwracamy uwagi, a inżynierowie poświęcili im setki godzin badań i testów. To naprawdę możliwe, motocykle cross czy enduro to już nie świeca i gaźnik, to sztuczna inteligencja, lecz wciąż zachowuje ona balans pomiędzy realnymi odczuciami a tym co pomoże nam je spotęgować. Dlatego zacierajcie ręce na sierpniowy numer X-cross, gdzie obszernie podzielę się z Wami emocjami i wiedzą jaką zdobyłem na temat nowych sztuk od Husqvarna Motorcycles.

    Łukasz Kucharczyk (www.trenermotocross.pl)