To już pewne. Włoska stajnia motocrossowa TM Factory Racing rezygnuje z uczestnictwa w sezonie 2019!
Przyczyną tego jest planowane przeniesienie fabryk produkujących motocykle, co pociąga za sobą sporo zmian i konieczność oszczędności funduszy. Z drugiej strony przedstawiciele firmy mówią też o tym, że TM znacznie większy nacisk położy na enduro. Spowodowane to może być tym, że na motocyklu TM wywalczył tytuł mistrza świata w enduro w tym sezonie Fin Eero Remes (klasa E2). Decyzje te nie mają związku z jakimikolwiek kłopotami finansowymi. Są jedynie wynikiem zmiany priorytetów- tak wynika z komunikatu jaki włoski producent z Pesaro niedawno wydał, oraz z informacji zamieszczonych w jednym z włoskich magazynów motocyklowych. Włosi planują powrót na paddok MXGP w następnym sezonie (2020), gdy sytuacja w firmie powróci do normy.
Co to oznacza dla dwójki riderów, jacy w barwach TM startowali w MŚ? #321 Samuele „Berna” Bernardini widząc już wcześniej co się święci (pogłoski o wycofaniu się TM pojawiły się na paddoku już wiosną) nie czekał co będzie dalej i postanowił opuścić rodzimą ekipę (krążyły też plotki, że został zwolniony). Stało się to jeszcze przed GP Czech w Loket, a w dwóch indonezyjskich rundach już nie wystąpił. Po poszukiwaniach nowej ekipy porozumiał się z zespołem Yamahy i od rundy w Szwajcarii (Frauenfeld) dosiadał niebieskiego motocykla w teamie ASTES4 Tesar Yamaha. Umowa ta została jednak zawarta do końca bieżącego sezonu. Co dalej z riderem z Toskanii, pokaże najbliższy czas. Pewne jest jednak to, że z uwagi na wiek, Bernardini przejdzie do klasy MXGP. Co ciekawe, TM wcześniej zadeklarował chęć posiadaniu obydwu swoich riderów, więc oznaczało to konieczność zapewnienia dwóch motocykli o poj. 450cm i całego zaplecza. Wcześniej ekipa ta miała po jednym zawodniku na klasę. Dodajmy jeszcze, że Bernardini pozostawał wierny wyjątkowo długo marce TM, jeździł bowiem w ich barwach od roku 2013, odnosząc nawet sukcesy. Większe zmartwienie ma jednak drugi z zawodników TM-a. #12 Max Nagl. Max od czasu gdy dowiedział się, że fabryczny team Husqvarny nie przedłuży z nim kontraktu (lato 2016), długo poszukiwał nowej ekipy.
Niemiec myślał już nawet o zakończeniu kariery, ponieważ nagle został na lodzie, a dobrego wyboru już nie było. Wtedy właśnie wchodzący powoli na szerszy rynek międzynarodowy włoski producent crossówek, zdecydował o powrocie po 2-letniej przerwie do najwyższej klasy MŚ. Naglowi zaproponowano kontrakt na kolejny sezon w jasno niebieskich barwach. Niemiecki rider był pierwszym, który testował, dosiadał i pomagał rozwijać w wyścigach zupełnie nową maszynę o symbolu MX 450 TI. Umowa z nim została przedłużona na sezon 2018 a potem na 2019. Ale gdy wydawało się, że Nagl pozostanie nadal „twarzą” tej stajni w klasie MXGP znowu są problemy i Max po raz kolejny zmuszony jest poszukać nowej ekipy, by móc myśleć o startach w następnym sezonie. Decydujące rozmowy o dalszej współpracy nastąpiły w Imoli, podczas finału MXGP. Warunkiem kontynuacji umowy była ostateczna decyzja Włochów co do ich udziału w MXGP. Wiadomo już jednak, że zapadła decyzja o wycofaniu się, co automatycznie wymusiło u Maxa poszukiwanie innej ekipy. I to w sytuacji, gdy niemal wszystkie główne miejsca w lepszych teamach są już obsadzone. Z informacji jakie uzyskaliśmy u zaprzyjaźnionych dziennikarzy wynika, że Nagl prowadzi obecnie rozmowy z dwoma ekipami, mając kilka propozycji współpracy.
Na targach EICMA w Mediolanie (nadchodzący weekend) będzie rozmawiał i ze sponsorami i z przedstawicielami owych ekip. Co te rozmowy dadzą, okaże się prawdopodobnie wkrótce. Co by nie mówić, Niemcowi dość pechowo się to wszystko układa. Tym bardziej, że ten sezon mógł być dobry i stabilny, dający sporo punktów dla włoskiej ekipy, ale skończyło się na kontuzji, dłuższej przerwie, i w efekcie Nagl nie zdołał nawet wejść na podium mistrzostw Niemiec ADAC. W MXGP wyjeździł tylko 16. miejsce, co nie dziwi, wobec nieobecności na aż 6-ciu rundach (od Loket do Assen). Wygląda więc na to, że na paddoku MXGP będzie póki co o jeden większy namiot mniej. Za to nieco gęściej będzie od znaku TM na paddoku MŚ enduro.
fot. Alek Skoczek