Drobna blondynka, zawsze uśmiechnięta, serdeczna, ale kiedy wsiada na swój motocykl to tylko róż zdradza jej kobiecą stronę. Poznajcie Justynę Melech, zawodniczkę LSM Bry-Tech Lubin, drugą Wicemistrzynię Strefy Zachodniej.
Jakie wrażenia po treningu z Mistrzem Świata?
Miałam okazję nie tylko jeździć z nim na jednym torze, ale również poobserwować jego technikę jazdy i styl. Miło było zobaczyć, jak Antonio Cairoli trenuje niemal szprycha w szprychę 🙂
To był twój pierwszy taki obóz motocrossowy?
Tak, i jestem bardzo zadowolona, trenowaliśmy na jednych z najlepszych obiektach w Europie: Ottobiano Motorsport (3 tory MX) i DornoLand z elektroniczną obsługą toru. Jestem pod wrażeniem, w jaki sposób są one utrzymywane, a w szczególności jak szybko obsługa potrafi przygotować tor po ulewie. Pierwszy dzień był deszczowy, ale nasi trenerzy z Trenermotocross zaradzili temu i zrobiliśmy intensywny trening wprowadzający na siłowni, a w kolejnych dniach pogoda i warunki na torze dopisywały, więc można było w pełni wykorzystać te dni na treningi.
Jak wyglądały twoje przygotowania do nowego sezonu?
Sezon zimowy w tym roku sprzyjał treningom na motocyklu i prawie w każdy weekend trenowałam na pobliskim torze piaskowym w niemieckim Weisswasser, a oprócz tego staram się ćwiczyć po pracy w domu.
Jak to się stało, że drobna blondyneczka trafiła do motocrossu?
Zaczęło się od oglądania filmików motocrossowych na YouTube, później zobaczyłam u mojego brata motocykl Yamahę DT 80 i bardzo chciałam się nauczyć na nim jeździć. Wystarczyły dwie pierwsze przejażdżki i wymarzyłam sobie, że chcę prawdziwego crossa. Pierwszy raz pojechałam na tor do Bogatyni, bardzo mi się spodobało i zaczęłam jeździć coraz częściej. Wreszcie poczułam, że ten sport sprawia mi bardzo dużo satysfakcji, dostarcza mnóstwo adrenaliny. Teraz jest to moja prawdziwa pasja.
Jeździsz nie tylko Ty, ale także Twój mąż. Kto najczęściej wygrywa?
Zawsze jeździmy razem, w tym samym czasie zaczęliśmy swoją przygodę z motocrossem, dlatego szanse są wyrównane. Ale staramy się ze sobą rywalizować, raz ja jestem szybsza, raz on i tak się nawzajem motywujemy. Jak ktoś z nas jest wolniejszy to zaraz się zastanawia dlaczego, co się robi źle i stara się poprawić swoje błędy w jeździe. Plusem jest to, że zawsze jest kompan do jazdy.
W minionym, bardzo udanym sezonie 2017 już prawie byłaś Wicemistrzynią Strefy Polski Zachodniej…
Na ostatniej rundzie w Gaworzycach wystarczyło mi tylko ukończyć wyścig i pozycja druga na koniec sezonu byłaby gwarantowana, ale warunki pogodowe na torze były jak z horroru, okropne błoto, w którym większość moto miała jakieś usterki, a pech chciał, że akurat mnie zdarzyła się na pierwszym zakręcie i nie mogłam już dalej jechać na swojej Hondzie. Postanowiłam dokończyć wyścig na motocyklu rezerwowym. Po jego zakończeniu okazało się, że zostałam zdyskwalifikowana, choć nie pokazano mi żadnej flagi, że mam zjechać z toru. Według regulaminu nie można zmieniać sprzętu podczas wyścigu, ale na tych zawodach nie tylko ja miałam problemy, ale ktoś zawistny to wykorzystał i złożył na mnie protest myśląc, że spadnę poza podium. Na szczęście jego cel nie został osiągnięty. Zostałam drugą Wicemistrzynią Strefy Zachodniej, jednak niesmak wobec takich zachowań zostanie. Zawody strefowe to nie jest walka o pieniądze, to jest fun i dobra zabawa, szkoda psuć rodzinną atmosferę.
Jakie plany na 2018?
Moim celem jest start w zawodach strefowych i lokalnych, jak i również pobliskie rundy MP, niestety wszystkich wyścigów MP nie pojadę, z tego względu, że są za daleko. Jest to dla mnie bardzo kosztowne, dlatego skupię się w pełni na Strefie Zachodniej.
Tekst: Ewa Kowalewska, fot: Ewa Kowalewska, Adrian Melech