Trzy cechy, za które kask Leatt GPX 5.5 zasługuje na wielkiego plusa

Jeszcze nie tak dawno, jeśli mówiłeś Leatt – w domyśle miałeś stabilizator karku.

Leatt zasłynął w tej dziedzinie, ale nie zamierzał zwalniać tempa, czego efektem jest obecnie szeroka gama produktów off-roadowych, w której skład wchodzą produkowane z zaawansowanych materiałów komplety ubrań enduro / MX, rękawice, a także kaski. W jednym z takich garnków od kilku sezonów lata sam Jonny Walker.

Przez najbliższe miesiące będziemy jeździć w nim także i my, bo do naszej redakcji zawitała testówka Leatt GPX 5.5 w wersji V15. Leatt, który najmocniej wyrobił sobie markę właśnie dzięki pełnemu pasji podejściu do tematu ochraniaczy karku, w dziedzinie ochraniaczy głowy także nie odpuszcza gazu! Doskonale widać to w modelu 5.5, który już po wyjęciu z pudła zwraca na siebie uwagę, dzięki kilku szczególnym elementom. Pierwszym z nich są bezapelacyjnie otwory wentylacyjnie, a w zasadzie rozbudowany niczym paryskie katakumby, SYSTEM (!) wentylacji.

Składa się na niego seria wlotów rozmieszczonych niemal wszędzie oraz imponujących wylotów z głównym tunelem (dziura na wylot wielkości wizjera w drzwiach) tylnej części garnka. Podobno przy niskich temperaturach, np. podczas zimowego upalania, buchają przez nie bardzo efektownie tumany pary z rozgrzanej czachy ridera! Tak więc z niecierpliwością czekamy na przymrozki! Sprawa druga – turbiny 360. Nie chodzi o to, że kask jest doładowany jak poczciwy 1.9 TDI w Passacie „somsiada”. 360-tki, to małe, niebieskie kółeczka znajdujące się pod wyściółką kasku, które w razie gleby redukują siłę uderzeń doznanych w kasku aż o 30%. Mała rzecz, wielkie osiągi. Wszystko w trosce o ridera.

Numer trzy – kompatybilność z system Hands Free, czyli przewodem poprowadzonym z hydropaka wprost do kasku, dzięki czemu mamy łatwy dostęp do wody. Instalacja Hands Free, jak np. naszego od Kriega z plecaka Hydro 3, zajmuje tutaj mniej niż 5 minut! Do tej pory zajmowało to 4x tyle. Sam przewód jest teraz znacznie bardziej schowany, a tym samym zabezpieczony. I to się ceni! Ale to nie wszystko. Nasza testówka w rozmiarze M waży 1095g +/- 50g, co stawia ją w gronie stosunkowo lekkich. Masa na papierze to jednak jedno, a odczucia – drugie. Leatt postarał się o to, aby maksymalnie zmniejszyć skorupę, przez co poczucie integralności głowy z kaskiem wzrasta. Zabieg ten nie ma jednak służyć jedynie temu, by było wygodnie.

Jak wynika z obliczeń Leatt – 10% mniejsza skorupa, to 20% mniej sił obrotowych działających na czachę, szyję i mózg ridera. Tak więc mniej, znaczy… mniej! Niestety także kosztem daszka. Ekipę z Leatt tak pochłonęło „obcinanie” kasku, że porządnie sieknęli także jego daszek, przez podczas pierwszego kontaktu z GPX, jest trochę – dziwnie. Kompozytowy GPX 5.5 w rodzinie kasków GPX zajmuje środkową pozycję i plasuje się między polimerowym 4.5, a karbonowym 6.5, w którym w tym sezonie MP SuperEnduro ściga się m.in. Emil Juszczak.

Okej, dość sklejania liter i wyczekujcie październikowego X-Cross. W nim pełny test motocyklowej czapki od Leatt. A już wkrótce video!

Produkt Testowy dostarczony przez www.olekmotocykle.pl