Trzy pytania do… Łukasz Kędzierski #21

Witamy w klubie, po dłuższej przerwie znowu na torze. Co się z Tobą działo?

Kontuzja, pęknięty mostek, długo się kleił, ale wreszcie się skleił. I po siedmiu tygodniach jestem na torze w Człuchowie. Bardzo mi już tego brakowało. Czuję się dobrze, nic mi nie dolega, nie mogę tylko powtórzyć pechowego manewru z Olsztyna i wywrócić się tak jak tam, bo mogłoby być groźnie.

Przerwa w startach to strata punktów w klasyfikacji MP, czyli jedziesz już tylko o przysłowiową pietruszkę?

Oooo, to byłby temat na dłuższą rozmowę, aby odpowiedzieć na pytanie: po co tak w ogóle się ścigamy. W skrócie – nie wyobrażam sobie, aby wiosną, latem i jesienią przesiadywać w domu. Tyle lat spędzonych na torach zrobiło swoje, to jest jak tlen, bez którego nie da się żyć. Mam za sobą wyścig w Człuchowie, widzę że niektórzy są znakomicie rozjeżdżeni, inni jakby trochę już zmęczeni, ja próbuję się w tym wszystkim znaleźć i… robić swoje.

Co było ważniejsze: ustawienie „głowy”, czy intensywna praca nad dyspozycją fizyczną?

Głowa bez sprawnego ciała nie zrobi wyniku. To musi iść w parze. To znaczy najpierw przygotowanie ciała, a potem trzeba podporządkować je głowie. Najpierw trochę odpoczywałem, bo to było konieczne, potem zacząłem pracować nad formą. Procentuje także intensywnie przepracowana zima. Oczywiście kilkuprocentowego spadku wydolności nie da się uniknąć, ale nie ma to specjalnie wpływu na stan ogólny organizmu. Wystarczy kilka intensywnych treningów, aby je zniwelować. Po wczorajszym treningu piekły mnie trochę uda, co oznacza, że jeszcze nie wszystko jest OK, ale pracuję nad tym. Wcześniej za mało było chyba motocykla, za dużo roweru. Tak więc koledzy – zima jest bardzo ważna!!!! A głowa? Głowa uświadamia mi, żeby nie przesadzać, żeby jechać płynnie i rozważnie, a wtedy po pierwsze dojadę do mety, po drugie na dobrej pozycji. I że nie odstawię żadnego numeru. Trzeba wiedzieć kiedy ująć gaz. Dlatego moja rada jest następująca: po kontuzji nie próbujcie pokazać za wiele, więcej rozwagi i głowy na karku. Ale jest jeszcze jedno w moim przypadku, musiałem trochę zmienić swoje myślenie o MX, bo zostałem tatą! Adaś jest teraz number one!

Serdeczne gratulacje!

fot. Krzysztof Hipsz