Trzy pytania do… Magdalena Stankiewicz

Podobno planujesz zaatakować kobiecą ligę w motocrossie. Skąd wziął się ten pomysł i gdzie będziemy mogli Cię zobaczyć?

Taki plan urodził się w zeszłym roku, aczkolwiek dałam sobie wtedy trochę czasu, żeby nabrać więcej doświadczenia. Sam pomysł nasunęła mi Monika Jaworska, to dzięki niej i z nią zaczęłam jeździć na crossie dwa lata temu. Po pierwszej próbie poczułam, że to jest to czego w moim życiu do tej pory brakowało. Wcześniej jeździłam na moto siedem lat, ale po szosie, a to kompletnie dwa różne światy. Jednak mocno się uzupełniają, wyćwiczone koordynacja ruchowa i refleks w offroadzie są niesamowicie przydatne na ulicy. Po paru pierwszych przejazdach Monika stwierdziła, że dobrze mi idzie i zaczęła namawiać do startu w zawodach. W tym roku okaże się czy miała rację. Planuję pojechać w Pucharze Polski MX Kobiet, jednak nie mogę sobie pozwolić na wszystkie rundy. Mam nadzieję, że znajdę czas na minimum połowę z nich. Na początek chcę się po prostu sprawdzić i dobrze bawić. Jako świetną zabawę traktuję też takie imprezy jak cross country więc pewnie pojawię się w tych zawodach, jednak poluję na nie tylko w Małopolsce. To jest świetny sposób aby spędzić trochę czasu z ludźmi, którzy też mają taką zajawkę i im bardziej się pobrudzą tym bardziej są szczęśliwi.

Chęci to jedno, moto-drugie. Na czym wystartujesz i dlaczego taki właśnie wybór?

Wielogodzinne poszukiwanie, porównywanie w internecie i zaczerpnięte informacje od zaprzyjaźnionych zawodników pomogły w decyzji, że będzie to nowa Yamaha YZ250F. Nabyłam ten motocykl na początku tego sezonu i już po dwóch pierwszych jazdach wiem, że wybrałam idealnie! Jego moc, waga, prowadzenie, zwinność, zawieszenie, przyczepność są zaskakujące! Wcześniej jeździłam na WR250F z 2009 roku, teraz widzę ogromną różnice, śmiało mogę ją nazwać przepaścią. Nowy motocykl okazał się miłością od pierwszej przejażdżki, teraz pozostaje mi jeszcze nauczyć się go ujarzmić i wierzę, że będzie nam się dobrze razem żyło.

Sport to nie tylko zdolności ale także kasa, treningi, sponsorzy itp. Jak sobie z tym poradziłaś?

Staram się sobie poradzić jak mogę, ale o sponsorach jeszcze nie myślę, muszę się upewnić w tym roku czy faktycznie dam radę dogonić resztę startujących zawodników i czy będą ze mnie ludzie w tym sporcie. Ale w głębi duszy wierzę Monice jako byłej zawodniczce i wielokrotnej mistrzyni Polski i Włoch, że ma dobre oko. Jeśli to się sprawdzi, chcę ruszyć już w przyszłym roku pełną parą! Póki co jestem samodzielna, na co dzień pracuję na pełnym etacie więc też brakuje mi wolnego czasu (w niektóre weekendy też muszę być w pracy). Zwykle w miesiącu mam około 10 dni wolnych i ten właśnie czas spędzam na treningach. Jeżdżę dużo w terenie, na okolicznych „dzikich” torach, jak i na tych profesjonalnych np. Bucze, Dąbrowa Górnicza, Biskupice.

fot. Monika Jaworska