Udany start Wysockiego i pech Gaby w MMĆR

I runda Mistrzostw Republiki Czeskiej na torze w Kaplicach okazała się kapryśna dla wielu wytrawnych zawodników i zawodniczek. Startowało tam łącznie czworo Polaków, ale i ich dotknęły zmienne koleje losu. Za to bardzo dobrze wypadł Tomek Wysocki, który dwukrotnie był czwarty.

Kobiety 

Zgodnie z naszymi przewidywaniami w klasie pań dominowała ponownie Steffi Laier, ale bardzo szybka była jej nowa koleżanka z teamu BUKSA- Austriaczka Elena Kapsamer. Dziewczyna jeszcze niedawno jeżdżąca na motocyklu 85cm, obecnie coraz śmielej poczyna sobie na co ważniejszych zawodach i poważnie myśli o Mistrzostwach Świata.

Ewa Biskupska

Wytrawna mistrzyni z Niemiec jak zwykle najlepiej startuje i jest nie do przejścia, ale jak młodziutka Austriaczka nadal będzie czynić takie postępy to taka sytuacja może ulec zmianie. Kapsamer była najpierw druga, ale zaliczyła potknięcie i pierwszy wyścig ukończyła na 4. miejscu. W drugim potknięć nie było i Austriaczka pewnie sięgnęła po 2. miejsce, a łącznie była trzecia na podium. Jak sama powiedziała, tor był naprawdę trudny do jazdy i trzeba było wykonać kawał solidnej roboty. A teraz najlepszy kwiatek: Elena jeździ na motocyklu 125cm, podczas gdy reszta na 250cm. To wiele mówi o formie Austriaczki.

Steffi Laier

Tak więc sumarycznie dublet i najwyższy stopień podium dla Steffi Laier, druga była koleżanka teamowa naszej Ewy Biskupskiej Teresa Hromkova. A jak pojechała Ewa? Najpierw trzymała się w połowie stawki ok. 20-tu zawodniczek i tak też zakończył się pierwszy bieg, choć zaliczyła na coraz bardziej trudnym i skoleinowanym torze jedno bliskie spotkanie z ziemią. Drugi poszedł niestety nie po myśli riderki i ostatecznie nie został przez nią ukończony.

To skutek gleby i złamanej klamki sprzęgła. W efekcie Ewa wyjeżdża jednak cała i zdrowa no i z pierwszymi punktami (15) i 14-tym miejscem. To jest lepiej niż przez ostatnie 2 sezony, bo wtedy punktów Ewa nie przywiozła żadnych. A więc głowa do góry i dalej robić swoje jak najlepiej!

MX2

Po odejściu do MX1 Węgierskiego Byka Szvobody Bence, zdecydowanemu liderowi tej klasy Sulivanowi Jaulinowi z Francji ubył jedyny rywal do walki o zwycięstwa. Przynajmniej teoretycznie, bo drugi bieg pokazał że pojawił się ktoś, kto jest w stanie pokonać francuskiego dominatora. Najpierw jednak wielki niefart spotkał naszego Gabę Chętnickiego. Wcześniej wspominał, że Kaplic nie lubi, ale teraz ma kolejny powód by nadal nie lubić. Co się stało? W czasie wolnego treningu doszło do wypadku. Oto co powiedział sam Gaba: Wyskoczył mi bieg na skoku. Poleciałem boleśnie na przód. Opuściłem mój motocykl w powietrzu i zrobiłem „Chada Reeda z 2012”. Jestem na szczęście cały, tylko że ból był na tyle silny, że musiałem zrezygnować z udziału w wyścigach. Spadłem na nogi. Myślałem, że je połamię, ale jakoś nic gorszego się nie stało. Moto? Powiedzmy, że wyglądał lepiej… Ufff, lepszy taki niefart od poważnej kontuzji. Oby dalej było już bez przygód i nieplanowanych lotów.

Jonaś Nedved

Wyścigi miały emocjonujący przebieg ponieważ nie dość, że do bezpośredniej walki o podium włączył się Martin Krć to jeszcze wszedł do niej Richard Śikyna, który niedawno trenował z Tomkiem Wysockim w USA (patrz materiał „Trening z aligatorem”). Richard z dalszego miejsca po starcie przebijał się skutecznie i pod koniec wyścigu był gotowy do ataku na drugie miejsce. Na 15 kółku doszło jednak do wybitnie pechowej awarii tylnego napędu (obluzowana zębatka) i to był niestety koniec wyśmienitej jazdy Słowaka z teamu JD191. W efekcie do dekoracji za pierwszy wyścig weszli na podium wg. kolejności na mecie: 1. Jaulin (Francja), 2. Krć, 3. Nedved. Drugi wyścig też miał swojego pechowca i wygląda na to, że role pomiędzy Krćem a Śikyną odwróciły się, bo tym razem to Krć nie ukończył wyścigu za to wspaniały pokaz jazdy dał… Śikyna! Wydawało się, że na Jaulina nie ma mocnych- tylko Szvoboda go zwyciężał. A jednak nie! Słowak pociągnął tak niesamowite tempo przez cały praktycznie wyścig, że Francuz mógł tylko patrzeć jak Richard mu się oddala.

Martin Żerava

W efekcie Śikyna wygrał z ponad półminutową przewagą nad Francuzem a 3. miejsce zajął coraz szybszy rider, Patrik Liśka. Czwarty był, i to jest miła niespodzianka, zawodnik z teamu Tomka Wysockiego Petr Polak, który niedawno był na podium Mistrzostw Holandii za Rene Hoferem. Rider ten na co dzień startuje w klasie 125cm, więc tym większe brawa za tak dobry występ ze starszymi rywalami. Podium klasy było następujące: 1. Jaulin, 2. Liśka, 3. Nedved. A czwarty był młody Petr Polak i tu znowu bijemy brawo, bo jest to jego najlepszy występ w MX2 w krajowych mistrzostwach seniorów. Dodajmy że prócz Gaby startował jeszcze jeden nasz rodak Witek Natkaniec. Wyścig pierwszy zakończył na 29. miejscu, ale drugiego niestety nie ukończył, więc w MX2 nie mieliśmy praktycznie nic dobrego w Kaplicach. Bywa i tak. Wśród weteranów zero zmian, wygrywa wszystko złoty medalista ostatnich MŚ weteranów z Assen Martin Żerava. Daleko za nim cała reszta. Na koniec deser w postaci tych lepszych wieści.

MX1

Gdy w najwyższej klasie startuje okrągła dziesiątka wyjadaczy i świetnych, objeżdżonych riderów wynik zawsze jest niewiadomą. Z jednym wyjątkiem- mieszkający w okolicy Kaplic Martin Michek, najbardziej obecnie utytułowany i szybki w kraju czeski rider zna ten tor wyśmienicie. W dodatku tradycyjnie przyjechał bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Obydwa wyścigi rozegrał jak na wielokrotnego mistrza Czech przystało- kontrolując przebieg i narzucając wysokie tempo, którego nie był w stanie nikt przebić. Co ciekawe, obydwa wyścigi przebiegły identycznie jeśli chodzi o pierwszą czwórkę najlepszych.

Vaclav Kovar

Dwukrotnie wygrywał Michek, ale znakomitą dyspozycję pokazał też wielokrotny uczestnik ME i MŚ- Vaclav Kovar (team HT Group), który dwukrotnie zajął 2. miejsce i była to pewna niespodzianka. Za to dwukrotnie trzeci był kto? Bence Szvoboda. Debiutujący w MX1 w MMĆR węgierski mistrz i szatan prędkości z miejsca wyrósł na jednego z najpoważniejszych pretendentów do końcowego podium. Tak więc w i tak już niesamowicie wyrównanej i silnej stawce rywali pojawił się wszystkim, a więc i naszemu Wysockiemu kolejny mocny konkurent. A jak wypadł Tomek? Całkiem dobrze. Dwukrotnie pojechał równo, mocno i bez wpadek notując dwa razy 4. miejsce, co jest dobrym wejściem w sezon i solidną zaliczką przed kolejnymi rundami. Rok temu dwukrotnie był siódmy, więc widać progres. Poza tym, najlepsze czasy okrążenia notowała jedynie wspomniana czwórka, z Tomkiem włacznie. Reszta była w Kaplicach wyraźnie wolniejsza. Ważne jest to, że Tomek bez kłopotu był szybszy od o wiele bardziej doświadczonych wyjadaczy takich jak Neugebauer (tradycyjny kadrowicz na MXoN) czy Sukup. Jeszcze niedawno było inaczej, tak więc cieszy nie tylko solidna postawa ale i równa jazda, wytrzymanie do samego końca z równym tempem. Gdyby nie to przejście Szvobody Tomek byłby prawdopodobnie w niedzielę dekorowany na 3. miejscu podium. Czeka nas więc emocjonująca walka bo nie dość, że odżył Kovar (podobno szykuje jakąś niespodziankę, ale nie jest nią z pewnością zgolenie jego słynnej „arabskiej” brody), to jeszcze przybył Szvoboda. A wróci w końcu przecież bardzo szybki kolega teamowy Tomka Romanćik. Klasa królewska będzie więc areną wielu wspaniałych bitew o najwyższe laury!

VIDEO (źródło: ceskymotokros.cz)

fot: Alek Skoczek, Christian Kapsamer, Radek Lavićka, źródło: Ceskymotokros.cz