Za nami kolejny, jedenasty już wieczór, w którym zmagali się jeźdźcy spod znaku SX.
Trzeba przyznać, że panowie mają nieprawdopodobną kondycję, aby tak tydzień w tydzień walczyć o kolejne punkty w AMA Supercross. To prawdziwy wielotygodniowy maraton, w którym trzeba mieć naprawdę żelazne zdrowie, za co kapelusze z głów. Sobota w Indianapolis na ciężkim piachu należała tym razem do Musquina, który stanął na najwyższym stopniu pudła. Nieźle wypadł po przerwie spowodowanej kontuzją Justin Barcia zajmując piąte miejsce.
Barcia: „Przede wszystkim dałem na luz, cały dzień byłem całkiem spokojny, cierpliwy, skupiony na jeździe. Piąte miejsce to dobra pozycja, aby za tydzień wjechać do Top 3! Jim Perry: Justin pokazał, że jest już sprawny w stu procentach i ma duże szanse, aby powalczyć o jeszcze lepszą pozycję.
A w pierwszej trójce walka na całego i ciągle wszystko może się zdarzyć. Pierwszy wyścig wygrał Wilson (Cooper cudem uratował się przed glebą), w drugim Webb nie dał już sobie odebrać zwycięstwa, ale bieg finałowy należał do… Marvina Musquina. W generalce nadal prowadzi Webb.