Witamy w błotku! I runda MXGP w Matterley Basin. Startujemy!

Rozkręca się od nowa kolorowa karuzela motocrossowych Mistrzostw Świata! Nadeszła długo wyczekiwana pora na rozpoczęcie nowego, całkiem innego niż poprzedni sezonu. Pierwsze spotkanie i wyścigi już dzisiaj, a tymczasem w Anglii znowu mokro i ślisko!

Podobnie jak to było w Matterley Basin podczas MXoN, podłoże jest znowu rozmiękłe, mocno nasączone kilkudniowymi opadami, a tor zapowiada się na kolejną ciężką przeprawę. Rok temu wczesną wiosną rozgrywano w Anglii drugą rundę, ale wtedy pogoda była znacznie łaskawsza i udało się bez większych problemów organizatorom wszystko przygotować, a riderom dobrze pościgać. Zawodnicy, teamy, rodziny, dziewczyny, żony, kochanki, przyjaciele, wierni kibice, oraz trenerzy, bossowie i managerowie stajni fabrycznych.

Cały ten barwny i odziany w firmowe stroje i kurtki tłum już niecierpliwie czeka na pierwsze wyścigi tego sezonu. I choć zapowiada się niezbyt sprzyjająca aura (ma pokropić ale z przejaśnieniami), to i tak zawodnicy są przygotowani na mokrą ślizgawkę, oraz trudne wyzwanie. Matterley zawsze nim jest, bowiem specyfika tego toru polega na jego rozległości i kształcie. Niczym gigantyczny wąż boa wije się on, ale posiada też długie proste i łagodne, szerokie łuki. To daje niesamowite prędkości i to co fani i sami fighterzy na moto kochają najbardziej – dużo miejsca na ściganie i wyprzedzanie! A więc widowisko będzie, pytanie tylko czy śliskość toru nie przyhamuje i nieco nie ostudzi rozgrzanych walką głów? Riderzy nie po to solidnie i ciężko trenują całą zimę, żeby nie mieć nowych, czasami większych celów i ambicji.

Pierwsza runda jest nie tylko testem kto jak przepracował zimę, ale jest też jednym wielkim poligonem technologicznym, na którym testuje się nowe części, zmienione zawieszenie, albo całkiem nowy motocykl, opracowany i przygotowany na nowy sezon. Najciekawiej zapowiada się zdecydowany „debiut roku”, czyli GasGas. Marka hiszpańska, ale przejęta przez KTM i z pewnością zawierająca obecnie sporo technologii austriackiej. Jak nowa maszyna sprawdzi się w motocrossie i co powyczynia na niej Glenn Coldenhoff, zobaczymy już dzisiaj i w niedzielę. Jego kolega z ekipy, Włoch Monticelli jest drugim jeźdźcem dosiadającym czerwono białego rumaka. Po tym co pokazywał w ubiegłym roku, jest spora szansa, że będzie się on bił coraz częściej o pierwszą dziesiątkę. Choć przy tym, co się teraz będzie wyprawiało będzie to wielką sztuką. Przyszło bowiem z MX2 nowe i to te z najwyższej półki! Paru rozrośniętych i silnych „imigrantów’ z niższej klasy jeszcze bardzie wzmocni i tak już niesamowicie silną elitę światową. Parada mistrzów i multimistrzów świata!

A w drugiej linii cała banda młodszych dzikusów, którzy mają swoje osobiste cele – jak najlepiej zadebiutować w królewskiej klasie. Oczy wszystkich skupią się jednak na walce gigantów, czyli Wielkiej Trójcy – Cairoli, Gajser, Herlings. To będzie razem 16 ścigających się tytułów mistrza świata! Nie da się patrzeć na to obojętnie. Zresztą ci panowie dysponują taką klasą i umiejętnościami oraz – nie czarujmy się- dużymi ambicjami na miarę mistrza świata, że jest to każdorazowo wręcz gwarantem wysokiego ciśnienia na pęcherz. Te emocje buzują i w nich. Kto patrzy i widzi, wyłapuje, ten wie, że adrenalina i nerwy walczą tam z opanowaniem zawodowca. Ale i tak przed startem wszyscy solidarnie odwiedzają WC. Tysiące ludzi będzie na nich patrzyło, ich teamy będą ich gorąco dopingować i być w pełnej gotowości (czyli w nerwach) w pit lane, a oni sami będą musieli podołać oczekiwaniom i celom jakie postawili sobie sami, i jakie mają wobec nich szefowie ekip.

I ta rywalizacja, na pełnym gazie, bez pardonu i oglądania się za siebie. Będzie ogień, będzie twarda walka i będzie rzucone na stół wszystko co każdy ma najlepszego. Gajser, broni tytułu, jest świetnie przygotowany i zdecydowany gryźć Herlingsa do upadłego. Herlings właśnie podpisał „cyrograf przeciwko USA”, czyli został asem KTM na kolejne trzy sezony, co praktycznie wyklucza tyle razy sugerowany, przypuszczalny i dyskutowany wyjazd do USA, by wziąć udział w tamtejszych mistrzostwach. Cairoli i Prado podobnie są związani z pomarańczowym gigantem, ale o ile młody Hiszpan dopiero zaczyna przygodę z MXGP mimo młodego wieku, to Cairoli raczej zbliża się do jej końca, i kto wie czy to nie jego ostatni sezon. Sezon kolejnej szansy na zdobycie magicznego, dziesiątego tytułu mistrzowskiego. Cairoli chciałby wyrównać rekord wszechczasów Stefana Evertsa, zaś Herlings pamięta o wyzwaniu jakie rzucił sobie i Evertsowi, czyli pobiciu rekordu ilości wygranych GP. No i ten nieobliczalny Coldenhoff, który chyba niemal „żywi się” błotem na torze i świetnie w nim funkcjonuje.

Z piaskiem zresztą ma podobnie. Na drugim biegunie debiut Prado, który jednak wrócił do jazdy szybciej niż się cały światek spodziewał. „Chłopczyk” nieco zmężniał i nabrał postury, ale do rywali mu jeszcze daleko muskulaturą i wzrostem. Nadrabia to genialnymi, błyskawicznymi startami, ale… pytanie czy na motocyklu 450cm będzie mu to wychodziło tak samo błyskawicznie jak na 250-tce? Cokolwiek będzie, i tak będzie jazda!

MX2

W tej klasie też istny kocioł słynnych już nazwisk i mieszanka nitrogliceryny z trotylem. Jak ta cała chmara odpali z maszyny, to będzie jakby ktoś puścił stado wściekłych pum z niewoli. Kilka miesięcy musieli czekać na ten moment, ale teraz wreszcie pójdą na całość, żeby wyszarpać jak najlepsze miejsca i punkty. Zobaczymy co przygotowały czołowe duety z Huski, KTM i Yamahy które są faworytami, ale nie mniej ciekawie zapowiadają się debiutanci.

A wśród nich zupełnie nowa ekipa, czyli młodsza drużyna GasGasa, w której pojedzie najlepsza niemiecka młodzież, czyli rewelacyjny Simon Laengenfelder i nieco starszy Jeremy Sydow. Laengenfelder jest dla Niemców kolejną po Henrym Jacobi nadzieją, na sukcesy w MŚ. Tym bardziej, że tak jak to wieszczyliśmy od jakichś 3 lat, kariera niemieckiego nr.1 czyli Maxa Nagla właśnie dobiega końca, i teraz oczy niemieckich kibiców skupiają się coraz częściej na tym znakomicie jeżdżącym niespełna 16-latku. Austria ma w końcu swojego reprezentanta w topowej stajni z własnego kraju. Rene Hofer jest w oku mojego zainteresowania już od pięciu lat. Dobrze pamiętam jak ścigał się ze swym największym wtedy rywalem, czyli Petrem Polakiem w Mistrzostwach Czech Juniorów. Ich walki, pojedynki to był wtedy gwóźdź całych imprez. Cichy, skromny chłopak stojący z ojcem kamperem gdzieś na uboczu w Karlinie.

A potem jadący jak z nut w klasie 85cm… Kto nie jeździł na MMĆR juniorów nie zna tematu, i nie wie jak się pięknie ta kariera rozwijała. A takie rzeczy należy wiedzieć, bo w ciągu kilku lat z nieznanego szerzej chłopaka wyrósł mistrz świata i Europy Juniorów, mistrz ADAC, oraz wicemistrz EMX125. Wtedy w Karlinie mieliśmy Damiana Kojsa, który w Karlinie zdobył w pięknym stylu tytuł wicemistrza Czech, nawiązując do najlepszych sukcesów Gaby Chętnickiego. Dzisiaj niestety nie mamy właściwie nikogo i nic w Europie, za to Hofer trafił w miejsce samego mistrza świata klasy MX2 – Jorge Prado, do najpotężniejszej ekipy w MŚ. Hofer praktycznie już wtedy, w 2015r był świetny technicznie, ale przede wszystkim był mądrze prowadzony i do dzisiaj ma świetnego trenera (Didi Lacher), który z niemiecką precyzją oszlifował ten austriacki diament. Także zapowiada się nowa era w MX2, bo w tej chwili nie ma już dominatora, za to jest co najmniej kilku żądnych zwycięstw i sukcesu faworytów. A do tego również „imigranci” w postaci całej elity z EMX250. Kto nie jeździł w ubiegłym roku na MXGP i nie widział, co ci młodzi ludzie wyprawiali w ME „ćwiartek’, nie powinien zostawać w tyle, lecz nadrobić zaległości i odrobić lekcje.

Dzisiaj oni powalczą już w MŚ i podniosą poprzeczkę tym najszybszym. Dlaczego podniosą? Bo zobaczymy na przykład „szaleńca z Holandii”, który zadziwił świat podczas Grand Prix Turcji, gdy zdobył w ledwie DRUGIM swym starcie w MŚ MX2 od razu podium (3 miejsce)! Roan Van de Moosdijk został zasłużenie mistrzem Europy, jednak do samego końca miał baaardzo równego rywala, którym był narzeczony naszej Mileny Kojder, czyli Stephen Rubini. Rider dosiadający Hondy Assomoto już 2 lata temu był w MX2, ale jego ówczesny team się posypał, i trzeba było przegrupować siły, pozbierać się trochę od nowa do walki w MŚ. Stephen minimalnie przegrał tytuł z Roanem, ale udowodnił, że i jemu siedzi pod skórą szybki diabeł. Czy znowu dojdzie do ich wspaniałego pojedynku, na miarę tego w Teutschenthal? Eeeech, cóż to był za epicki bój…. To się pamięta latami! Tak więc i ci nowi, i ci starsi, i ci z daleka (liczny desant australijski!) będą chcieli pojechać jak najlepiej i to będzie nie mniej interesujący spektakl niż MXGP.

Kiara Fontanesi

WMX. Wraca do gry Kiara Fontanesi! I to, plus świetna postawa Kiwi Girl, czyli aktualnej mistrzyni Courtney Duncan, która zawsze była najmocniejsza w błocie, może być podstawową rozgrywką w klasie pań. Poza nimi jak zwykle pełna maszyna chętnych, wszystkie główne rywalki, tyle że nie ma naszej Joanny Miller. Czy wróci do MŚ? Bardzo wątpliwe, choć chcieli byśmy tego.

EMX 125. Wielka chmara szybkich pszczółek tylko czeka i zaciera ręce, żeby się wyrwać z maszyny startowej. Tu jest istna inwazja młodych talentów! Chyba każdy z tych juniorów marzy o wielkiej karierze, zwycięstwach i o zapisaniu pięknych kart w swoim sportowym CV. Droga do tego jest jednak żmudna i jeszcze daleka, ale to nie znaczy, że w tej klasie jest przeciętnie. Absolutnie nie! Poziom jaki obecnie jest w „setkach” miażdży to co mamy w naszym kraju i bardzo źle, że nikt nie próbuje się tam przebijać. Widocznie wybrali kariery tylko w swoim kraju, gdzie zdobyć puchar z pewnością o wiele łatwiej niż za granicą, ale niewiele ma to wspólnego z poważna karierą sportową. Nie chodzi o to, by deprecjonować czyjeś umiejętności, ale fakty są takie, że praktycznie cała Europa jeździ w EMX, a nas widać tylko raz na rok w Loket, gdy jadą ci najmłodsi.

Potem się to gdzieś wszystko traci, rozmywa i w efekcie znowu nikt z Polaków nie zdecydował się na starty w EMX125. A tymczasem inni idą mocno do przodu, a inwazja młodych Hiszpanów jest już wzorcowym przykładem jak to powinno wyglądać. Na GP Wlk. Brytanii zgłosiło się aż…OŚMIU młodych torreadorów, w tym paru z nowego narybku. A skąd oni ten narybek biorą? Ano z dobrych szkółek, które nie ograniczają się do ćwiczeń na krajowe podwórko, lecz wykorzystując atuty klimatu cały rok szkolą co zdolniejszych do startów międzynarodowych. I to już procentuje!

W kim upatrujemy faworytów? Prawie wszyscy najlepsi przeszli do EMX250 (lub nawet do MX2, co tylko świadczy jak wysoki tam jest poziom!), więc chyba wszystko rozegra się pomiędzy tymi, którzy są po jednym sezonie w „setkach”. A wśród nich jest Liam Everts, który mocnym akcentem rozpoczął sezon, wygrywając zawody przedsezonowe w Anglii i Francji. Do tego paru nowych, zaimportowanych świeżo z ME klasy 85cm. To laureaci podium MŚ Juniorów i finału EMX w Loket, więc riderzy i szybcy i odważni, nie bojący się szybkości. Valerio Lata, Edvards Bidzans i paru jego kolegów z krajów nadbałtyckich z pewnością nie będą oglądać tyłów.

Za chwilę rozpocznie się znowu cały ten wspaniały misz masz, na który wszyscy czekaliśmy kilka miesięcy. Los może sprawić, że przez „aferę wirusową” ten sezon może się okazać najbardziej skomplikowanym. Liczymy, że sytuacja się uspokoi. Póki co jednak na powitanie sezonu, w Anglii do głosu doszedł huragan „Jorge”, który poprzewracał wiele namiotów, połamał gotowy już pit lane, i spowodował zamieszanie oraz konieczność zmian w sobotnim harmonogramie. Anulowano wyścigi kwalifikacyjne obu głównych klas, a wszystkie grupy pojadą od razu trening dowolny i czasówkę kwalifikacyjną. Po mokrym błotku rzecz jasna… Dodajmy też, że w studiu Eurosportu zasiądzie nowy komentujący wyścigi, pan Andrzej Mielczarek, który pamięta całkiem dobrze Grand Prix Polski, rozegrane na torze w Gdańsku Kolibkach w latach 90-tych. Dzisiaj to jest już inny świat, inna technologia, inne zespoły, ale emocje i walka na pewno nie mniejsze. Jak to się wszystko potoczy i czy koronawirus wmiesza się do początku sezonu MXGP i zepsuje włoskie (lub nie daj Boże inne!) nadchodzące rundy, to się niedługo wyjaśni. Jakby co, to gaz w tłoki, gogle na oczy, maski na twarz i heja! JEDZIEMY!

Transmisja na EUROSPORT 2, niestety przesunięta z niedzielnego popołudnia (MX znowu przegrał z kolarstwem) na poniedziałek, na godz…. 5:00 rano, ale za to pełne powtórki w ten sam dzień od 15:30 (4 wyścigi główne).

Tekst: Alek Skoczek, fot: Milena Kojder, Standing Construct GasGas Team, Roberto Masaniello Greande.