Tim Gajser

Słoweńska gwiazda światowej elity motocrossu. Mistrz świata MX2 (2015), który zafundował rywalom w klasie MXGP prawdziwy wstrząs.

Jak zmieniło się Twoje życie, gdy zostałeś mistrzem?

Jestem taki sam jak poprzednio, tyle że wcześniej skończyłem szkołę i zostałem profesjonalnym riderem, więc znacznie więcej czasu poświęcam na treningi i doskonalenie techniki jazdy. Mam też nieco więcej czasu na relaks i odpoczynek.

Masz wyjątkowych kibiców. Wszędzie ich widać i tworzą wyjątkowy show.

O tak, to jest niesamowite, bo wśród nich są i małe dzieci, młodzi ludzie, dorośli a nawet 70- latkowie. Wszyscy gorąco mi kibicują i to mnie bardzo cieszy. W mojej miejscowości (Makole) powstał nawet fanklub i dalej rozwija. Tu w Pietramurata moi kibice stanowią jedną z najliczniejszych grup. Bardzo mnie to cieszy i dopinguje. Jestem dumny, że mam takich fanów! Myślę, że właśnie tak to powinno wyglądać i to też jest spełnieniem moich marzeń.

A propos Słowenii… Peter Prevc zakończył swój sezon i to zwycięsko. Teraz nastał czas Tima Gajsera? Media interesują się MŚMX i tym co aktualnie porabiasz?

Wiesz, co prawda mój kraj nie jest duży i mieszka w nim tylko 2mln ludzi, a mimo to mamy wielu świetnych sportowców.  Np. koszykarz Goran Dragić czy bramkarz Atletico Madryt  Jan Oblak. Ale tak, ruch wokół MX jest dużo większy niż kiedyś. Nie dość, że mamy relacje na żywo w słoweńskiej TV i to w naszym języku, to przybyło wiadomości ze świata motocrossu i na mój temat. Przede wszystkim jednak stało się to częścią sportowej rzeczywistości i świadomości w kraju, co jest chyba najlepsze.

Zostałeś pięknie powitany w swym miasteczku po zdobyciu tytułu jesienią ubiegłego roku.

Aaaa… to zasługa lokalnych władz, które cieszyły się, że jeden z obywateli uczynił to spokojne miejsce znanym i został kimś w świecie sportu. Zaskoczenie zupełne, czekało na mnie ze 3tys. ludzi! Nikt nie zadzwonił, nie uprzedził, miała być niespodzianka. Czułem się doceniony jak nigdy, byłem bardzo szczęśliwy.

Wyjątkowe są też kolory Twego domu w Makole, żółto-czerwone….

To pomysł mojego Taty, bo to barwy naszego rodzinnego teamu. No i dowód na to, że żyjemy tym co robimy. Taka część „gajseromanii”.    

Nowy sezon, nowa klasa i podium we wszystkich tegorocznych rundach. Skąd taki niesamowity progres?

Nie jest już tajemnicą, że przejście do MXGP planowaliśmy dość dawno, jazdy na większym motocyklu uczyłem się już od 2013r, więc można powiedzieć, że dobrze się przygotowaliśmy. Już to chyba mówiłem, że talent to tylko 10%, no może 30% – reszta… ciężka praca.

Czy jest coś w klasie MXGP co jeszcze sprawia Ci jakąś trudność, coś co wymaga dopracowania?

Myślałem, że największym problemem będzie moto, okazało się jednak, że szybko zaprzyjaźniłem się z 450-tką. Jest płynniejsza, bardziej elastyczna i nie wymaga takiej agresji w jeździe – bardziej rozsądku… Rzadziej też używam sprzęgła. Nabrałem więcej siły i stopniowo opanowałem tę maszynę. Oczywiście motocykl został dopasowany do moich indywidualnych potrzeb.

Twoje przejście odmieniło, wręcz ożywiło królewską klasę.

Rywalizacja w klasie MXGP to najwyższy poziom. I każdy z nas chce wygrywać. Nikt nie jest wolny od błędów, ja też nie. Wystarczy, że trochę bardziej ciśniesz rywala niż chciałeś, że odrobinę później puścisz gaz lub o centymetry dłużej jedziesz na krawędzi i może się to skończyć glebą. Także margines ryzyka błędu wzrósł tak jak wzrósł poziom rywalizacji.

Niektórzy twierdzą, że będzie jeszcze ciekawiej, gdy w MXGP pojawi się Jeffrey Herlings. W Hawkstone pokazał, że może wygrywać z czołówką z klasy MXGP.

Znam go z rywalizacji w klasie MX2, wiem jak świetnie jeździ, ale przejście do MXGP to jednak większe prędkości, wyższy poziom rywali. Na pewno przestanie być dominatorem. Ale zrobił się też ciekawiej.

Teraz o glebach… Gdy inni kończą wyścig przed czasem Ty zawsze się podniesiesz i jedziesz dalej. Incydent z Kegums, gdy Max Nagl uderzył w Ciebie tylnym kołem mógł się skończyć źle, a tymczasem…

Nie myślałem nigdy o tym, ale możliwe, że po prostu szybciej niż niektórzy reaguję na zdarzenia podczas wyścigu i potrafię skuteczniej zapanować nad motocyklem. W Kegums to był mój błąd, wyłożyłem się przed Maksem a ten nieco mnie poturbował. Trochę mnie zabolało, ale szybko się pozbierałem. Priorytetem jest, by nie tracić niepotrzebnie czasu.

Zwykle przed startem rozmawia z Tobą ojciec. O czym?

O wszystkim co istotne. Jako mój główny doradca i manager mówi co zauważył u rywali, co wg. niego jest ważne, jak gdzie jechać, czego unikać, jakie tory jazdy obrać, o czym myśleć i pamiętać. Pracujemy razem wiele lat, więc ufam mu jak najlepszemu trenerowi.

Masz jakiś wzorzec? Jakaś legenda MX jest dla Ciebie kimś do naśladowania?

Oczywiście, najwięksi mistrzowie są motywacją, chciałbym być taki jak oni i tyle osiągnąć. Mam wielki respekt do Tony’ego Cairoli i Stefana Evertsa.

 

Rozmawiał: Alek Skoczek

fot. Alek Skoczek

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCB Radio
Następny artykułBHP zawodów MX