Zanim opadną bramki w Lange

Dla Juniorów MX nie ma ważniejszego wydarzenia niż start w Mistrzostwach Świata. Jeszcze nie opadły emocje (skrajnie różne) po finale ME klas 65 i 85 w Loket, a najmłodszych czeka start w kolejnej, jeszcze ważniejszej imprezie, do której dołączą „setkarze”. W ten sposób w trzech klasach pojedzie ok.200 zawodników: w klasie 125cm zgłoszonych jest 73 riderów, w 85cm-70, a w 65cm-60.

Wśród nich nareszcie polska, naprawdę liczna ekipa. Dlaczego nareszcie? Ano dlatego, że w roku 2015 wysłaliśmy tylko dwóch zawodników (Chętnicki i Barczewski), ale w roku ubiegłym delikatnie mówiąc daliśmy ciała, gdyż nie pojechał na MŚ do Rosji nikt. Dał ciała przede wszystkim PZM, który bardzo dziwnie się tłumaczył i to tym bardziej, że sam zgłosił trzech zawodników. Mało tego, uzasadnieniem decyzji były (rzekomo): spora odległość, spore koszty, spore ryzyko wynikające z jakichś tam niebezpieczeństw i niestabilnej sytuacji politycznej. Do tego „niska frekwencja dobrych zawodników”.

Elita EMX125

A jak było naprawdę? Ano po pierwsze, te wszystkie fakty znaliśmy od roku, gdy ogłoszono datę i miejsce imprezy. Czyli dostatecznie wcześnie na przygotowania i wyliczenie kosztów. Po drugie posługiwanie się argumentem o niższej frekwencji jest tu co najmniej nie w porządku, ponieważ sportowcy nie jadą na MŚ wg. statystyk i nie powinni się oglądać na to co robią inni, lecz patrzeć na siebie i swoje cele. Co jest celem młodego sportowca, uczestnika MŚ? Oczywiście walka o tytuły, walka o jak najlepsze miejsce. Sugerowanie że „nie ma sensu tam jechać, bo nie ma tego czy tamtego” było rozmydlaniem istoty sprawy i, bądźmy szczerzy, niezbyt udolnym tłumaczeniem. Tym bardziej, że podobno wygospodarowano na ten wyjazd środki.

Kolejny poważny błąd to niewysłanie choćby samego Szymona Staszkiewicza, jedynego wówczas polskiego ridera mającego konkretne szanse na dobry wynik, a może i nawet na podium. Porównywalny poziomem czeski rider Kuba Teresak pojechał na MŚ i zdobył brązowy medal. Rozmawiając w ub. roku z mistrzem świata i Europy Austriakiem Rene Hoferem, który jakoś nie wystraszył się Rosji usłyszałem, że zawodnik ma się ścigać i walczyć o najwyższe cele, a nie szukać wymówek. Czy działacz federacji krajowej lub mianowany przez PZM człowiek nie powinien myśleć tak samo??? Przecież podobno marzeniem każdego sportowca jest być tym najlepszym! Wyszło jednak tak, że Polacy byli w grupie tych co się bali, a tymczasem ci, którzy serio potraktowali MŚ powalczyli, a kilku do swego sportowego CV dopisało medale.

Czy więc PZM potraktował start Polaków po amatorsku, czy może uznał, że „szkoda zachodu i pieniędzy na tamten wyjazd? Pomyślmy co stałoby się z MŚJ, gdyby każdy myślał tak samo jak PZM? Nie przyjechałby wtedy na nie chyba nikt. Co innego też decyzja rodziców najmłodszych uczestników, a co innego rezygnacja z całości przez osobę decyzyjną. W taki oto dziwny sposób straciliśmy szansę na wysoki wynik w MŚJ. Bo obecni nasi „setkarze” to nie ten poziom co Szymon, bez szans na punktowanie w EMX125, gdzie nie mamy obecnie NIKOGO. Poza tym, jakiż to jest problem dowiedzieć się o faktyczne zagrożenia, zebrać opinie innych uczestników, zapytać tych, którzy zdecydowali że pojadą? Dzisiaj w dobie internetu zajmuje to kilkanaście minut. Aby jednak upewnić się jak naprawdę było, porozmawialiśmy z czeskimi zawodnikami, ich rodzicami i trenerami. Jak się okazało Orlyonok to nie jest dziki step czy dżungla pełna partyzantów lecz okolica uważana za jedną z bezpieczniejszych.

Magnus Smith

W końcu niedaleko lubi wypoczywać sam Putin, a Soczi nie jest zarzewiem konfliktów ani siedliskiem bandytyzmu lecz ludzi majętnych. Ale najlepszym kontrargumentem, który dosłownie „zabił” tłumaczenia PZM było to, że ten sam Youthstream już wtedy planował zorganizowanie w Orlyonok rundy MŚ MXGP. Dlatego czytając wypowiedzi pana Dariusza Stypy o publikowanych przez nas rzekomych „dyrdymałach” można było się uśmiechnąć… Zagranica przygotowuje się specjalnie na najważniejsze imprezy, celuje w podium, walczy o trofea a nie bawi się w „wieczne zbieranie doświadczeń”. Stąd tak wiele u nas niedopracowań i gadania o tym, że „to dobrze, że w ogóle jedziemy na MŚ czy ME”. Czy jednak takie podejście kiedykolwiek dałoby konkretny wynik? Oczywiście nie. Dlatego należało sporo zmienić, dlatego wreszcie ktoś pomyślał o pozyskaniu sponsora, o Akademii ORLEN Team dla młodych talentów i zakontraktowaniu dobrego trenera dla najlepszych. W tym roku mamy więc zgoła inną sytuację i całe szczęście. Jednak straconej szansy tak szybko się nie nadrobi.

Wróćmy jednak do dnia dzisiejszego. Motocenter Lange jako areał i „Lange Motokeskus” jako sam tor. Bieżnia raczej typu płaskiego, miękkiego, położona w otwartym polu. Kto zwróci największą uwagę podczas wyścigów? W „setkach” na pewno dojdzie do kolejnego pojedynku trójki najlepszych w EMX 125: Francuza Briana Strubhart Moreau, Włocha Facchettiego i Duńczyka Haarupa. Ciekawe jak wypadnie nowy w setkach Rene Hofer, który już mierzy w TOP 5. Czwarty w tabeli ME Norweg Kevin Horgmo też będzie chciał wejść na podium. Zapowiada się więc bezlitosny bój o tytuł Najlepszego! O emocje i przewidywania zapytałem zaprzyjaźnionego z nami byłego mistrza świata w klasie 65cm, Holendra Kaya Karssemakersa (obecnie 85cm).

Kay Karssemakers

Jak widzisz siebie w Lange? Nie zakładam podium, powiedzmy, że będzie dobrze jeśli znajdę się w TOP 10, bardzo dobrze jak w TOP 5. Czuję się na luzie, ponieważ nieźle sobie radzę w najważniejszych wyścigach. Mówią o mnie „boy of important races”-hahaha! Nie wiem dokładnie dlaczego, ale coś w tym jest, bo mam więcej dodatkowych sił gdy trzeba walczyć o najwyższe podium. Poza tym, ten tor jest trochę jak nasze w Holandii. Znam Lange, jechałem tam już, więc i to jest pozytywem. Tak więc presji nie mam i zrobię co się da. A na ile to wystarczy – zobaczymy. A zatem w klasie 85cm nadal faworytami pozostają Jett Lawrence (AUS) i Kay de Wolf (NED), ale bardzo silni są też Skandynawowie. Potomkowie Wikingów mają bowiem świetnych Szwedów (przede wszystkim Max Palsson) i Duńczyków (Magnus Smith i Rasmus Pedersen). Tę ścisłą czołówkę oglądamy min. na ADAC.

Jett Lawrence

Silnie zmotywowani pojechali do Lange Czesi, którzy wystawili liczną i mocną ekipę. Nasi sąsiedzi mieli już spore sukcesy na takiej imprezie, w 2015r Radek Vetrovsky został wicemistrzem świata w klasie 65cm. Obecnie startuje w 85cm. Po niedokończonym finale EMX 85 w Loket na pewno czuje niedosyt, rywalizacja w tej klasie może być bardziej zawzięta. Do wzięcia jest bowiem w tym roku tylko jedno główne trofeum międzynarodowe, a nie dwa. Te wszystkie emocje, przygotowania i oczekiwania teraz na pewno wrócą i znajdą ujście. Jakie są pierwsze wrażenia Radka z Lange? Tor bardzo mi się podoba, są tu piękne skoki i techniczne pasaże, które mi pasują. Mam nadzieję, że dobrze jestem przygotowany na te mistrzostwa i chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony. Oczywiście jest tu gromada szybkich zawodników, jak choćby Australijczyk Lawrence, w którym wielu widzi faworyta. Najważniejsze jest dla mnie zdrowie, więc będę jechał uważnie, ale naprawdę byłbym zadowolony ze zdobycia jakichś punktów.

Maks Chwalik

A co powiedziała przed Estonią mama naszego Maksa Chwalika? Strategia jest jedna: full gaz i maximum attack- jak mówi Justin Morris. W Loket było nieco „za grzecznie”. Pozostał pewien niedosyt, ale teraz jesteśmy o tą jedną rzecz mądrzejsi. Reszta wyjaśni się na miejscu. Wszyscy jesteśmy zdrowi, zmotywowani i czujemy się dobrze! W czeskim finale klasy EMX 65 znakomicie wypadł rywal naszego Maksa Julek Mikula. W mojej klasie są silni konkurenci, którym odpowiada i pasuje miękki tor. Wśród faworytów widzę nadal Ivano Van Erpa, ale zaskoczyć wszystkich może któryś z dobrych Estończyków.

Gianluca Facchetti

Dodatkowym punktem programu mistrzostw będzie rozgrywany od pewnego czasu towarzysko- integracyjny wyścig o tzw. Zielony Puchar. Wezmą w nim udział drużyny estońskiego organizatora, FIM, Youthstream i estońskiej federacji. W piątkowy wieczór, podczas uroczystej prezentacji i ceremonii otwarcia uczczona zostanie też pamięć tragicznie zmarłego po upadku w Loket Igora Cuharciuca z Mołdawii. Miał on wystartować w Estonii.

W porównaniu z rokiem ubiegłym jest sporo zmian, bo chłopcy rosną, przechodzą do wyższych klas. Zobaczymy co pokażą Włosi czy Węgrzy. Jest paru Australijczyków, są Japończycy, nie ma natomiast Amerykanów. Ci wolą widać swoje rozgrywki.

Przypomnijmy skład polskiej ekipy: Maks Chwalik, Wiktor Jasiński, Konrad Dąbrowski, Czarek Lewko, Kuba Kowalski i Wojciech Kucharczyk. Tak więc czekamy na to wydarzenie i liczymy, że Maks znowu wypadnie znakomicie- czego jemu ale i pozostałym uczestnikom polskiej drużyny serdecznie życzymy!

fot.: Alek Skoczek, Tomasz Kucharczyk