Zaskakujący początek sezonu. I i II Runda Mistrzostw i Pucharu Polski Enduro

Inauguracja sezonu MP i PP Enduro okazała się imprezą pełną niespodzianek. Zarówno jeśli chodzi o wyniki, jak i o listę startujących.

W Chełmnie dopisało prawie wszystko: blisko dwustu riderów (ale i riderek), bardzo ciekawa trasa, sprawna organizacja, że o pięknej pogodzie nie wspomnimy (drugiego dnia z silnym wiatrem). Zacznijmy od samej trasy.

Organizator zawodów KM Wisła Chełmno jest niewątpliwie w czepku urodzony. Mimo wielu burz trwa już w polskiej off roadowej rzeczywistości 30 lat po reaktywacji i daje radę. Od pewnego czasu jest szczęśliwym zarządcą 20 hektarowego terenu wykupionego przez Rafała Sonika. Natura rzeczony obszar ukształtowała tak, że właściwie bez większych ingerencji znakomicie nadaje się do endurowego rajdowania.

Oczywiście na samą wyłącznie naturę liczyć do końca nie można, stąd ogromny wysiłek klubowiczów, którzy zrobili wszystko, aby 6 kilometrowa pętla była bezpieczna, przejezdna i atrakcyjna zarówno dla zawodników, jak i licznej rzeszy kibiców. Obszerny padok wszystkim gwarantował odpowiednią ilość miejsca, a ulica Brzoskwiniowa gwarantowała spokojny dojazd bez narażania pojazdów na uszkodzenie zawieszenia.

Nie możemy pominąć także ogromnej przychylności i wsparcia miejscowych samorządowców, dzięki którym problem kasy praktycznie nie istnieje. I w takich to właśnie „okolicznościach przyrody” przez dwa dni trwała zażarta walka o punkty w mistrzowskiej i pucharowej klasyfikacji. Na starcie pojawiła się prawie cała czołówka rodzimego enduro, ale nie zabrakło także jeźdźców, którzy postanowili w tym sezonie namieszać w Top10. Starzy wyjadacze dość szybko zorientowali się, że oto nadchodzi pokoleniowa zmiana.

Pojawiły się całkiem nowe nazwiska, ale i te dobrze znane, na przykład z motocrossu. Kilka tygodni temu nieoczekiwany sukces odniósł podczas ME Enduro Gaba Chętnicki, w Chełmnie także zanotowaliśmy kilka zaskakujących niespodzianek. Największą było niewątpliwie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Karola Kruszyńskiego z LKS Jastrząb Lipno (1.1.).

Karol Kruszyński: W MP wystartowałem treningowo. Chełmno znajduje się blisko mojego miejsca zamieszkania, miałem wolny termin, stwierdziłem więc czemu nie? To były moje drugie zawody enduro. Pierwsze zaliczyłem dwa lata temu także w Chełmnie i także wygrałem w klasie E2/E3 oraz w generalce. Nie przygotowywałem się w jakiś szczególny sposób. W mojej Yamasze YZ450F, którą ścigam się na co dzień i trenuję w MX, zmieniłem tylko twardsze zawieszenie na oryginalną KYB, zmieniłem geometrię motocykla przez ustawienie SAG i ustawienie wysokości przedniego zawieszenia. I pojechałem. Przed zawodami nie nastawiałem się na nic, chciałem dobrze się bawić. Zwyciężyć nie było łatwo, Maciek Więckowski miał dobre tempo i każdą próbę wygrywał albo on, albo ja. Pierwszego dnia pojechałem niemalże bezbłędnie i zwyciężyłem z przewagą 11 sekund. W drugim dniu Maciek uległ poważnemu wypadkowi i nie był w stanie ukończyć rajdu. Przewaga nad kolejnym zawodnikiem była dość spora, więc na spokojnie ukończyłem drugi dzień z zapasem około 1,5 minuty. Biorę zatem pod lupę kalendarz MP Enduro. Możliwe, że pojawię się na MP w Kwidzynie, ale nie chcę nic obiecywać. Czas pokaże.

Wylęgarnią talentów jest niewątpliwie klasa Junior. Mega progres zaprezentował Dawid Babicz reprezentujący KS Rega MX Team Ropczyce (1.,1. ). Od dwóch sezonów pnie się coraz szybciej na off roadowy top i wszystko wskazuje na to, że w ciągu kilku miesięcy znajdzie się w ścisłej czołówce polskiego off roadu. Kolejny „czarny koń” to Tymoteusz Bachleda Szeliga ( 2., 3., BKM Bielsko Biała), także pretendent do mistrzowskiego tytułu w swojej klasie.

W gronie endurowych wyjadaczy znalazł się także Kuba Kowalski (3., 2., Hawi Racing Team). Obserwując poczynania wymienionych młodych wilczków można być spokojnym o to, ze emocji w tegorocznych rozgrywkach na pewno nie zabraknie. W klasie Junior 125 także mieliśmy udany debiut ledwie siedemnastolatka z KM Wisła Janka Rompkowskiego. Dwa razy wygrana w doborowym składzie to wielki sukces. Niewątpliwym zaskoczeniem było pojawienie się w Chełmnie legendy polskiego enduro, byłego uczestnika Rajdu Dakar i MŚ Wojtka Rencza (AP Głogów). Po kilku latach przerwy w startach znalazł się na liście MP Masters i… zajął w pierwszej i drugiej rundzie drugie miejsce ustępując jedynie Zbigniewowi Lechowi (Hawi Racing Team).

Wojciech Rencz: Gdy powstała klasa Masters+ wielu ludzi zaczęło mnie namawiać, aby w niej wystartować. Niestety w Chełmnie okazało się, że „starszaków” pojawiło się tylko kilku, więc włączono nas do Mastersów. Pomyślałem OK, ryzyk fizyk, pojadę. Dodajmy w najliczniejszej w tych zawodach klasie. Po sześciu latach przerwy! Okazało się, że off roadowy nałóg jest chyba dożywotni, postanowiłem więc zrobić sobie prezent za te moje przeżyte pięć dych. Wziąłem więc Huski 350 na pakę i przyjechałem. Miał to być też trening przed Mistrzostwami Świata Vintage w Portugalii, gdzie wybieram się ze specjalnie z tej okazji powołanym teamem i wystartować na baaardzo leciwym KTM. Byłem bardzo spięty, stremowany, a tu tymczasem ku mojemu zaskoczeniu stanąłem na pudle. Tego się nie spodziewałem.

Solą off roadowej ziemi są także Juniorzy 85. W Mistrzostwach Polski dwukrotnie najszybszym był Maciek Brzezicki (KKM Kwidzyn), a w Pucharze także dwa razy triumfował Jan Kaczmarzyk (KTM Novi Korona Kielce). W Pucharze Polski pojechały też dziewczyny, niestety tylko trzy, a przecież riderek jeżdżących enduro mamy sporo. Tym bardziej słowa uznania należą się Patrycji Milewskiej (1.,1. AMK Drwęca Ostróda), Ani Jabłońskiej (2., 2. AMK Drwęca Ostróda) i Julii Rydzio (3., 3. Moto Klub Ostróda). Pojechały, ukończyły za co im chwała. Zastanawia natomiast nieobecność ubiegłorocznej liderki Pucharu Polski Dominiki Orlik. Bo Weronika Duraj (druga w sezonie 2021) jest po poważnej kontuzji i nadal trwa jej rekonwalescencja.

Na koniec podziękowania od KM Wisła dla wszystkich zaangażowanych w przygotowanie zawodów: wiemy, że momentami było ciężko, ale dzięki Wam daliśmy radę!

WYNIKI TUTAJ

fot. Krzysztof Hipsz