Zwarte Cross czyli zabawa kilkuset tysięcy fanów dobrej muzy i ostrej jazdy plus Herlings i inne gwiazdy MX

Zanim karawana MXGP pojawi się w Loket, czekają nas w ten weekend (13-15.07) dwie ważne imprezy wyścigowe z udziałem czołówki MŚ i Europy.

Pierwsza to austriacka runda ADAC, ważna ze względu na start najlepszych Polaków (więcej już jutro), druga odbywa się w Holandii, jest gigantycznym widowiskiem, uważana za największą na świecie. Chodzi rzecz jasna o Dutch Masters of Motocross, rozgrywany co roku w ramach mega imprezy Zwarte Cross  („czarny cross”). W tym roku odbywa się ponownie na torze w Lichtenvoorde, w pobliżu niemieckiej granicy, już od dzisiaj.

Jest to niezwykłe połączenie spektakli muzycznych, teatralnych i kabaretowych z pokazami i wyścigami motocrossowymi. Ciężko to porównywać z czymkolwiek, bo też impreza nie ma odpowiednika. Obrazowo mówiąc, to jak połączenie muzycznego Woodstock i wielkiego lunaparku z paradą motocyklową i prawdziwym karnawałem crossowym oraz festiwalem jazdy na „bele czym” i uroczystym finałem międzynarodowych mistrzostw kraju w motocrossie. Kilka imprez w jednej, ale jakiej! Biletów nie ma od dawna, a poprzedni rok zamknął się kolejnym rekordem frekwencji, wynoszącym… UWAGA! 220.000 UCZESTNIKÓW! Dla porównania rekordy na MXoN sięgały 80 -100.000.

Tyle że tam jest tylko sport, a tu całe rodziny mają okazję bawić się na wielkim pikniku pod gołym niebem z fantazją, jaka tylko komu zaświta. Każdy może przyjść w dowolnym ubraniu czy przebraniu. Im dziwniej i bardziej pomysłowo – tym lepiej! Czegóż tam nie mają… cudaczne stroje, wygłupy, biskupi z zakonnicami „błogosławiący” rozbawione tłumy, a na samym torze liczne parady pojazdów jakie można zobaczyć chyba tylko na Zwarte Cross. Wyobraźcie sobie przejazd motocykli wszelakich z zabudową w stylu skrzynki piwa czy żyrafy, albo paradę pojazdów – dziwolągów, na których siedzą cudacznie poubierane „drużyny”, dopingujące wesołe tłumy na długich trybunach. A na dodatek tradycyjne lanie wody na publiczność z sikawek wozów strażackich.

Miłośnicy oryginalności też będą mieli raj na ziemi. No bo gdzież można zobaczyć np. drewniany motocykl albo stylizację na moto – Barbie? Cały czas w tle jest oczywiście muzyka – solidna, dobra, bo też na tak wielkie wydarzenie zaprasza się znane muzyczne marki. Kilka scen, dużo kapel i… zabawa do upadłego. Rano dochodzenie do siebie, a od przedpołudnia znowu jazda na torze. Ale osią wszystkich zabaw, barwnych i pomysłowych parad oraz koncertów i rozmaitych pokazów (w tym FMX) będą oczywiście wyścigi finałowe o tytuł motocrossowego mistrza Holandii.

Pojadą klasy 85 (gdzie wystąpi jak zwykle super duet Kay Karssemakers i Kay de Wolf), 125 oraz te najbardziej prestiżowe: 250 i 500. A tam zobaczymy: Jeffreya Herlingsa, Thomasa Covingtona oraz kilku kolejnych znanych z MŚ riderów, plus oczywiście będzie też cała czołówka holenderska.

fot.: Zwarte Cross