Strefa południowa zakończyła sezon 2023. Udany finał w Kamienicy

Największym pechowcem ostatniej rundy Mistrzostw Strefy Polski Południowej rozgrywanej w Kamienicy w ostatni weekend okazał się Gaba Chętnicki. Jego wysłużona Suza odmówiła w trakcie kwalifikacji posłuszeństwa, ale od czego są przyjaciele? Natychmiast znalazła się Honda prezesa KM, na której Gabriel dowiózł do mety drugie miejsce.

Kamienica to niewielka wieś położona w Gorcach niedaleko Limanowej. To tu kilka lat temu, z inicjatywy Patryka Galicy Gudbaja i Krzyśka Cepielika powstał klub KMX Racing. Dość szybko powstał kilkusetmetrowy tor motocrossowy, na którym rozegrano „gulaszowe” zawody (przez innych określane „wokół komina”) zawody bardziej przypominające supercross.

Przyjechało kilkudziesięciu zawodników, było mega ściganie i znakomita atmosfera, więc postanowiono pójść dalej tym tropem i zbudować tor MX z prawdziwego zdarzenia. Położony na malowniczym zboczu przeszedł kilka modyfikacji, by w miniony weekend ugościć zawodników walczących o mistrzowskie tytuły mijającego sezonu 2023. Niestety i tym razem obsada była niezbyt liczna, co wyraźnie świadczy o zapaści, jaką przeżywa polski motocross. Szkoda, bowiem ci, którzy zdecydowali się na start wczesnym rankiem zobaczyli przysłowiową bombonierę z nowymi skokami i bandami i perfekcyjnie przygotowanym podłożem. Ogromny wysiłek silnej ekipy pod wodzą Krzyska Cepielika było widać na każdym kroku.

A zważywszy na fakt, że w tym roku zabrakło sponsorów, a i gmina także pożałowała grosza (na MX przeznacza 2000zł rocznie, gdy na lokalnych piłkarzy kilkanaście razy więcej), więc wszystko musieli sfinansować sami. Jedynie Urząd Marszałkowski z Krakowa od czasu do czasu zasili klubową kasę. A mimo to zawody zostały przygotowane na tip top pod każdym względem. Własny catering, własne maszyny do równania toru i przede wszystkim słynna góralska gościnność „robiąca” znakomitą atmosferę.

W tym miejscu dygresja: dzień później KMX zorganizował ostatnią rundę Hard Enduro Południe (o czym za kilka dni), na której spodziewano się około 200 riderów, więc w sumie strat finansowych miało nie być. Tym bardziej kapelusze z głów, bo gdy PZM stać było na ledwie cztery rundy Mistrzostw Polski MX, w Kamienicy ryk kilkuset motocykli rozlegał się przez dwa dni. Mało tego, klub ufundował także znaczące indywidualne nagrody finansowe dla kilku zawodników. A że o idealną do jazdy pogodę zadbała Opatrzność, więc żadnych słabych punktów w Kamienicy nie było.

Sobotnią imprezę rozpoczęli „pięćdziesiątkarze” jak zwykle wzbudzając ogromną sensację wśród kilkusetosobowej grupy kibiców. Na maszynie startowej znalazł się m.in. Patryk Cepielik, najmłodszy syn Krzysztofa, pomykający od kilku miesięcy na elektryku. Dodam, że Dawid, drugi starszy syn Prezesa także zaczynał od off roadu, by niedawno przesiąść się na żużlówkę i zasilić klub Motor Lublin. Jak więc widać, motorsport z rodzinie Cepielików kwitnie, nic więc dziwnego, że cała rodzina nim żyje.

Prawdziwych sportowych emocji dostarczyła już pierwsza ze startujących klasa MX65. Tu zażarty pojedynek dwukrotnie stoczyli Tymek Dąbrowski (3.,1.) i Emil Dobisz (1.,3.) Ten drugi wygrał pierwszy wyścig, niestety problemy z motocyklem pozbawiły go miejsca na najwyższym stopniu podium. W dziesiątce startujących znalazła się jedyna dziewczyna Sara Duplak, która w kaszę nie dała sobie dmuchać zajmując odpowiednio raz piąte, raz szóste miejsce.

Klasa 85 została zdominowana przez gości z południa: wygrał Słowak Milan Tekel przed swoim rodakiem Tomasem Pirhala, trzeci był Kuba Świerczyński. Wśród Juniorów absolutnym dominatorem okazał się Wiktor Płodzik, za nim na pudle stanęli Michał Laska i Olaf Reszczyński. Dwie klasy MX1 BiC oraz MX2 BiC, na ogół bardzo liczne, tym razem wystartowały w mocno okrojonym składzie, bo w sumie na maszynie stanęło zaledwie 7 riderów.

W pierwszej triumfował Rafał Frydel (trzeci był prezes KMX Racing Krzysiek Cepielik), w drugiej Szymon Gromczak. Również królewska klasa Open okazała się być bardzo nieliczna, najszybciej pojechał Mario Bolibruch ze Słowacji. Polski pretendent do zwycięstwa Gaba Chętnicki tak skomentował swój start: „Podczas kwalifikacji rozsypała się skrzynia biegów w Suzuki. Natychmiast zamieniłem ją na Gas Gasa trzysetkę, ale do wyścigów dostałem od Krzysia Cepielika jego Hondę. Pierwszy raz miałem do czynienia z tą marka i muszę przyznać, jestem pod wrażeniem. Z kolei mój podopieczny Emil Dobisz wygrał pierwszy bieg, w drugim spóźnił start i był trzeci. Ale ogólnie jestem zadowolony i oby tak dalej”.

Jeszcze w świetle dnia rozdano nagrody i puchary, zawodnicy udali się na zasłużony odpoczynek, ale nie organizatorzy zawodów. Następnego dnia czekało na nich kolejne wyzwanie: Xtreme Race.

tekst/foto X-cross     Komplet wyników na S-time