Supersprint Enduro Proch w Pionkach wypalił z wielkim hukiem.

Po raz pierwszy lont odpalono w Pionkach w ubiegłym roku. I Runda Mistrzostw Okręgu Warszawskiego w Supersprincie Enduro odbiła się szerokim echem z dwóch powodów: wysokiej frekwencji i miejscówki jaką wybrali organizatorzy-KKM Kozienice.

Dzięki przychylności miejscowych władz do dyspozycji oddano im część terenów po nieistniejących już zakładach Pronit, położonych na obrzeżach miasta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w rzeczonej fabryce przez wiele lat produkowano m.in. materiały wybuchowe. Dzisiaj to kompletna ruina, dziesiątki zdewastowanych budynków rozsianych na obszarze około 50 hektarów, 30 kilometrów pokrytych rdzą torów kolejowych, tunele do testowych detonacji, a wszystko w gęstym lesie kryjącym być może jeszcze niejedną tajemnicę. Ale wtedy był sierpień, piękna pogoda, sztos…

Gdy zapowiedziano rundę tegoroczną spodziewano się, że lekko nie będzie, bo marzec lubi płatać pogodowe figle. I tak było rzeczywiście. Jeszcze w sobotę słupek rtęci powędrował powyżej 10 kresek, ale niedziela zaczęła się od temperatury w okolicach zera i zacinającym deszczem ze śniegiem. Po drugie organizatorzy musieli udowodnić, że ubiegłoroczny sukces nie był przypadkowy. I udowodnili. Przede wszystkim wotum zaufania wyrazili sami zawodnicy, których zjechało do Pionek blisko 150. Trudno się jednak dziwić, bo nie dość, że głód ścigania jest zawsze o tej porze roku silniejszy od warunków, w jakich trzeba będzie  jechać. Po drugie po sierpniowej premierze poszła fama w Polskę, że oto na mapie enduro pojawiło się nowe miejsce, inne niż wszystkie. Jak więc tego nie sprawdzić…

Tegoroczna trasa była dość wiernym odzwierciedleniem tej ubiegłorocznej, tyle że została poprowadzona w drugą stronę. Było więcej błota, trochę śniegu, ale za to mniej problemów sprawiały bezlistne krzaczory, które poprzednio niektórym napsuły sporo krwi. Najliczniej obsadzona okazała się klasa Hobby E2/E3, a w klasach Licencja i Junior pojawiło się kilku topowych riderów. Wśród nich m.in. Dawid Babicz (Rega MX Team Ropczyce), czołowy polski zawodnik startujący w Mistrzostwach Europy Enduro, Sześciodniówce, Mistrzostwach Polski Enduro i Cross Country. Debiutując w Pionkach nie dał szans swoim rywalom wygrywając w klasie Licencja wyprzedzając Patryka Piskorka (KKM Wena Kielce) i Grzegorza Antoniaka (KKM Kozienice).

Dawid Babicz: Jestem tu po raz pierwszy i przyznam, że mi się podobało. Endurosprint w lżejszej formule, choć pierwsze kółko trochę mnie zaskoczyło. Było mokro, musiałem trochę pozrzucać błota z trasy. Pojechałem na świeżutkim KTM EXC 250, tak więc była jednocześnie okazja do przetestowania nowych ustawień.  Moto przygotowane przez Wojtka Szczepańskiego jeszcze trochę szarpało, dlatego musimy nad nim popracować, ale ogólnie maszynka do polubienia i zaprzyjaźnienia. Przede mną Mistrzostwa Europy Enduro, Mistrzostwa Polski, jak czasu starczy także zawody CC, no i być może wyjazd na ISDE do Argentyny.

Tradycyjnie już dość licznie obsadzona była klasa 65. Najmłodsi jeźdźcy asekurowani przez dwóch doświadczonych klubowiczów dzielnie radzili sobie na całej trasie. Wśród najmłodszych najlepiej pojechali Józef Gałecki (KKM Kozienice}, wchodzący do gry młodszy Babicz (Kamil) i Filip Kopacz (Lamba PitBike). W rozmowach z rodzicami bardzo często pojawiał się motyw klasy 50, która jest bardzo popularna w wielu krajach, u nas niestety ciągle pozostająca poza zainteresowaniem PZM. A przecież to okazja, aby jak najwcześniej najmłodsi zawodnicy mogli konkurować w wyścigach. To narybek, dzięki któremu można będzie zachować pokoleniową ciągłość w motorsporcie.

W klasie Hobby E1 na starcie stanęła jedyna dziewczyna w stawce Martyna Motyka (Rega MC team Ropczyce). Szkoda wielka, że nie pojawiły się inne riderki, bo dziewczyny zawsze są atrakcyjną wisienką na endurowym torcie. Jeździ ich przecież trochę w tej dyscyplinie, więc byłaby to znakomita okazja do konfrontacji na początek sezonu. Może następnym razem, do czego zachęcam, bo trasa, jak widać po malej liczbie zawodników niesklasyfikowanych, do objechania. Poza tym we wszystkich newralgicznych punktach, gdzie było trudniej, zawsze można można liczyć na pomoc ludzi z obsługi trasy gotowych do największych poświęceń za co im chwała.

Martyna Motyka: Głównym powodem mojego startu w Pionkach była możliwości przystąpienia do egzaminu i zdobycie licencji na sezon 2023. Trasa jak dla mnie bardzo wymagająca, wiele śliskich elementów podczas prób dało mi w kość. Nie obyło się bez kilku upadków. W tym sezonie postawiłam na motocykl KTM EXC-F 250. Swoją przygodę z jazdą zaczęłam w 2020 roku. W sezonie 2023 liczę na starty w Pucharze Polski CC oraz Enduro. Pojadę w barwach Rega MX Team Ropczyce.

Na koniec prezes KKM Kozienice Piotr Faustman: Trasa była tym razem chyba nieco łagodniejsza, ale „kręgosłup” pozostał z ubiegłego roku. Nie mieliśmy takiej dżungli jak w poprzedniej edycji, bo zima ogołociła krzaki z liści. Dopisali nie tylko zawodnicy ale i  sponsorzy, wśród których pojawiła się ENEA, a dzięki Motocykle Lublin ufundowane przez nich nagrody biły na głowę te z Mistrzostw Polski (jak choćby legendarne już testowe próbki pasty do zębów), co bardzo mile zaskoczyło wielu zawodników zwłaszcza tych startujących w MP.

Dobre stosunki z miastem i burmistrzem Robertem Kowalczykiem sprawiły, że nie mieliśmy żadnych problemów, aby na kilka dni przejąć teren dawnej fabryki. Niestety, ale muszę to powiedzieć, że większy problem mieliśmy z jednym z zawodników, który zaorał swoim moto pole leżące vis a vis padoku. Takie numery mogą w przyszłości bardzo nam zaszkodzić, na szczęście właściciel okazał się być wyrozumiały. W tym roku planujemy jeszcze zorganizować dwie imprezy, w tym Waligórę. A ponieważ frekwencja na naszych imprezach rośnie, będziemy mogli sfinansować wyjazdy na zawody mistrzowskie kilku naszych riderów.

W ubiegłym roku premiera Prochu, w tym roku udana kontynuacja. Czekamy na zawody w roku przyszłym. Bo przynajmniej do trzech razy sztuka!

tekst i zdjęcia: Krzysztof Hipsz

WYNIKI